środa, 25 lutego 2015

43. "Nie jest aż tak źle / Jutro udam, że to tylko zwykły sen"

'*'- odnośnik do danej informacji 



 Po skończonym posiłku, młodzież posprzątała ze stołu i przesiadła się na kanapy w celu rozmowy.
- Wymyśleliście co powiecie rodzicom? - zaczęła Abi.
- Tak. Prawdę. - odpowiedziała Rydel.
- To znaczy? - dopytywała.
- To znaczy powiemy o twoim przyjeździe tutaj w celu nauki. - powiedział Ross.
- No tak, ale wtedy wasz tata może nie uznać tego za wielką przeszkodę i nadal ograniczać nasze kontakty. - rozmyślała.
- Też o tym pomyśleliśmy. W ograniczeniu naszych kontaktów przeszkadza mu jedna dość istotna i codzienna sytuacja, a mianowicie ... Szkoła. - rzekł Riker.
- Teraz to ja nie rozumiem... - wtrąciła Ally.
- Rzeczywiście, one jeszcze nie wiedzą... - dodał Rocky.
- Od tego roku Ross będzie chodził do normalnej szkoły w LA.
- Do Panorama High School...?! - spytała niecierpliwie Abi.
- yyy tak... - blondyn spojrzał na nią.
- JEST! Ja też tam idę!!! Razem z Hope oczywiście. - uśmiechnęła się radośnie i mocno przytuliła Rossa.
- No to mamy sprawę rozwiązaną! - klasnęła uradowana Delly.
- Do jakiej klasy będziesz chodzić?! - nie przerywała młodsza.
- Pierwszej, bo muszę nadrobić materiał, który przegapiłem przez A&A, koncerty, Teen Beach Movie...
- Przecież miałeś prywatne lekcje.
- Tak, ale rzadko.
- Rozumiem, dla mnie... dla Nas to lepiej, nie?
- No jasne. - uśmiechnął się i ucałował jej czoło.
- O jakim profilu? - wtrąciła Ally
- Będę chodził do 1c z francuskim, a z zestawów dodatkowych (przymusowych) zajęć wybrałem zestaw muzyczny*, oczywiście. - mówił z uśmiechem, obejmując Abi ramieniem.
- Aha. - szepnęła i popatrzyła na kuzynkę.
- a... Eh... Ja też do 1c, - uśmiech delikatnie - lecz z zestawem artystycznym**. 
- ... Przynajmniej jesteśmy w tej samej klasie.
>> No tak, wieczny optymista<<
- yy Kelly właśnie skończyła ten kierunek. Musimy cię z nią zapoznać, na pewno ci pomoże jeśli będziesz chciała. - dodała Rydel i po chwili spytała zaciekawiona - a Ty, Hope?
- Ja? Niestety, także muzyczny zestaw...
- Oj nie będzie tak źle, będziesz tam ze mną - wskazał na siebie Ross.
- i właśnie dlatego się boję. Nie no, żartuję! - roześmiała się.

~Abi~
Eh sprawa się trochę skomplikowała, ale także rozwiązała. Zalety - wspólna klasa, brak ograniczenia ze strony ojca Rossa. Wady - inne profile, brak kogoś znajomego na profilu artystycznym.
Nieświadomie, a może i świadomie, podczas moich przemyśleń mój wzrok zatrzymał się na Ellingtonie. 
Uśmiechnęłam się. On zauważając to, odwzajemnił gest.
Jejku... ponownie poczułam to wspaniałe ciepło opływające moje ciało. Tak samo jak wtedy, przed hotelem... Jego uśmiech = poczucie bezpieczeństwa. 
No tak Abi, ale pamiętasz imprezę pożegnalną? Wtedy zachowywał się zupełnie inaczej niż wcześniej. Może to była tylko taka chwila innego zachowania, a może wprost przeciwnie, może właśnie TAKI jest Ellington Lee Ratliff...

***
- Ally, a ty co będziesz tutaj robiła? - spytał zaciekawiony Riker.
- Od jutra zamierzam szukać pracy, najlepiej jako nauczycielka polskiego, ale tutaj nie mam na to szans, więc pozostaje dziennikarstwo. - odrzekła.
- Aha. - odpowiedział i nastała niezręczna cisza.
- Na nas już chyba czas. - wyrwała Ally.
- Nieee... Zostańcie. - przytrzymał ją Riker.
- Dokładnie, poczekajcie na przyjazd rodziców. Oni za chwilę przyjadą.- Powiedziała Rydel.
- No dobrze. - skinęła Ally.
R5 oprowadziło dziewczyny po swoim domu i ogrodzie. Wrócili do salonu i w trakcie lodowego deseru przyżądzonego przez Delly, usłyszeli pukanie do drzwi.
- To rodzice...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
[to miał być koniec rozdziału, ale postanowiłam jeszcze coś dopisać, bo wyszedłby trochę krótki ;)]
~ ~ ~
- Wróciliśmy!!! - oświadcza Mark i wraz ze Stormie kieruje się do salonu.
- Hej dzieciaki. - kobieta wita się po kolei z każdym, gdy nadeszła kolej Hope, Stormie zawachała się. - yyy Dobry wieczór - podała jej rękę.
- Dobry Wieczór, miło panią poznać. - mówi zestresowanym głosem.
- Umm - Mama patrzy pytającym wzrokiem na obok siedzącą Rydel.
- Mamo to jest Hope, przyjaciółka Abi. - Delly uśmiecha się.
- Abi? - i wszyscy zwracają wzrok na nią.
- Witam - uśmiecha się nieśmiało i natychmiast spuszcza wzrok na podłogę.
- Co ty tu robisz? - pyta zdziwiony Mark, lecz jego głos jest łagodny.
- Witam, jestem Ally, kuzynka Abi. - wstaje i przedstawia się. - Przyjechałam tutaj razem z Abi i Hope, ze względu na szkołę dziewczyn. 
- Szkołę?! - rzuca zszokowana Stormie.
- Tak mamo, Dziewczyny idą do tej samej szkoły co ja! - mówi radośnie Ross i przytula się do niej.
Rodzice Lynch usiedli razem z nastolatkami, którzy wszystko od początku do końca im opowiedzieli. Rodzeństwo jednak nie było przekonane czy to do nich dotarło. 
- No dobrze, dzieciaki chyba pora już się zbierać, nie chcę was wyganiać ale jest 20, a jutro pierwszy dzień szkoły. - oznajmiła Stormie.
Riker zaproponował, że podwiezie do domu dziewczyny, ale Ross miał trochę inne plany niż brat. 
- Abi, przejdziemy się?
- Teraz? Jest już ciemno... i późno...
- Proszę.
- Okey, chodźmy - zgodziła się.
Riker, Ally i Hope pojechali, a para wyszła na zewnątrz i ruszyła w drugą stronę. 
Dziewczyna rozglądała się, patrząc na tutejsze uliczki, do których jeszcze się nie przyzwyczaiła, a on zamyślony patrzył na chodnik. Przez pierwsze minuty była głucha cisza jedynymi słyszalnymi odgłosami były ich kroki i głosy oddalonych aut. 
- Więc... Dlaczego zdecydowałaś się tutaj chodzić do szkoły? - zaczął.
- Moim marzeniem było i nadal jest zamieszkanie w USA, a to był dobry pretekst do zrobienia tego. - uśmiechnęła się.
- a wiza?
- Wraz z dostaniem się do szkoły dostałam wizę, a Ally dostała ją ze wzglądu na bycie moim 'opiekunem'. 
- Rozumiem...
Ponowna chwila ciszy.
- Gdzie się wczoraj spieszyłeś, gdy przyszłam do was? I nie wykręcaj się, bo obiecałeś, że mi powiesz. - spytała z powagą na twarzy, lecz po chwili powaga zamieniła się w śmiech.
- No dobrze, dobrze, więc od pewnego czasu... chodzę do ... psychologa. Mama kazała mi tam chodzić po przyjeździe z Londynu. Na początku zmuszali mnie do tego, a ja wykręcałem się na tysiąc sposobów, lecz w końcu dotarło do mnie, że mój stan poprawia się i coraz chętniej tam chodziłem. A teraz kiedy przyjechałaś mój stan szczęścia osiągnął 100%, aż moja psycholożka była zdziwiona moim wczorajszym poziomem euforii. - mówił radośnie i gestykulował.
- Cieszę się - złapała go za rękę.
- Ja też.
- Możemy wracać? Jest mi zimno, a mój dom jest ładny kawałek stąd. 
- Tak, jasne. - rzekł, zawrócili, a on dał jej swoją skórzaną kurtkę. 
- Będziesz chodził do normalnej szkoły... 
- Taaak...
- A co z Austin i Ally, koncertami?
- Niektóre dni będę opuszczać w szkole lub będę pracował na planie wieczorami, a co do koncertów, to staramy się planować je na weekendy. Zresztą co do serialu, to Laura, także będzie chodziła z nami do High School, więc reżyserzy jakoś wpasują nam się w grafik. 
- Eh, będziesz cały czas zajęty - posmutniała.
- Takie jest już moje życie. Sława równa się brak wolnego czasu. Już nauczyłem się z tym żyć.
- Ty może tak, ale ja nie.
- Przecież nie musisz. - popatrzył ze zdziwieniem.
- Otóż mylisz się, MUSZĘ! Pewnie ja tak samo jak producenci serialu, będę musiała wpisywać się w twój grafik! Nie chcę tak!!! - mówiła głośniej.
- Spokojnie, jakoś sobie poradzimy, postaram się o jak najwięcej czasu spędzonego z Tobą. - zatrzymali się i przytulili. - No już nie płacz, będzie dobrze. - delikatnie się uśmiechnął i otarł łzy z jej policzka.
Stali już przed domem Abi, pożegnali się zwykłym 'Dobranoc' i rozeszli się. 
Kiedy dziewczyna wślizgiwała się pod ciepłą kołdrę, jej telefon zawibrował. 
SMS 
Nadawca: Ross Lynch
Zauwarzyłem, że nosisz dwa naszyjnik, jeden ten który dostałaś ode mnie w Londynie, a drugi ten, który przesłałem Ci razem z listem w zeszłe święta.
Dziękuję...
... za to i za Twój przyjazd. 
Śpij słodko i do zobaczenia jutro w szkole ;)

Po przeczytaniu sms'a uśmiechnęła się i zasnęła.





* Zestaw zajęć muzycznych:
- wybrany instrument
- wybrany instrument nr.2
- śpiew
- taniec
- historia muzyki

** Zestaw zajęć artystycznych:
- zajęcia art. - malarstwo, rysunek 
- historia sztuki
- zajęcia twórcze - rzeźbiarstwo, lepienie z gliny itd.
- fotografia
- taniec 


Hej,
Nareszcie jakiś dłuższy rozdział :)
Długo musieliście czekać i niestety, na następny też trochę poczekacie, bo mam duuuużo nauki :P

DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA CZYTANIE MOJEGO BLOGA i KOMENTOWANIE GO.
Zapraszam do ankiety (na górze, po prawo)

Z informacji dodatkowych:

 RIKER BIERZE UDZIAŁ W AMERYKAŃSKIM
"Dancing With The Stars" !




Już się nie mogę doczekać !!! :D :3

Piosenka tytułowa: 
- "Tlen" - Kasia Popowska


Do następnego ;)

<3


piątek, 6 lutego 2015

42. "They all got the same heartbeat; But hers is falling behind"

Przyjaciółki wróciły do nowego domu i zaczęły się rozpakowywać

Wieczorem

- Ah to był dzień pełen wrażeń... - zaczęła Ally.

- oj tak - przytaknęła Abi. 
- Najpierw leciałyśmy samolotem, potem zobaczyłyśmy nasz nowy dom, później wy poszłyście do... właśnie jak tam było u R5?
- A jak mogłoby tam być? - spytała Abi.
- no tak to pytanie retoryczne.
- Na żywo, to rodzeństwo jest jeszcze fajniejsze - odpowiedziała Hope.
Na tym dziewczyny skończyły rozmowę, ze względu na godzinę. Była 19, czyli przeliczając na czas w Polsce - 4 rano. Jeszcze się nie przestawiły godzinowo, więc były padnięte. Weszły na górę, wygrzebały piżamy i poszły spać.

31.08.14 - niedziela

Dziewczyny wstały wcześnie rano i po kolei poszły się kąpać.  Po skończonych wizytach w łazience przygotowały śniadanie z wczoraj zakupionego chleba i kilku dodatkowych składników. 
- yy ten chleb... jest dziwny... - rzuciła najstarsza.
- bo to 'amerykański chleb', nie spodziewaj się takiego dobrego pieczywa jak w Polsce. - rzekła Hope.
- Czyli już wiemy za czym będziemy tęsknić. 
- Mamy jakieś plany na dzisiaj? - wtrąciła Abi.
- Musimy się rozpakować i pojechać na zakupy i wypadałoby się jakoś przygotować na jutro. W końcu to pierwszy dzień szkoły. - odpowiedziała kuzynka.
- agr no tak, eh i się zacznie...- prychnęła Hope.
- heh, bo wiesz, chciałyśmy jeszcze dzisiaj na chwilę wstąpić do domu lynchów, oczywiście zdążymy ze wszystkim, o to się nie martw. - mrugnęła okiem i dopijając ostatnie łyki kawy, chwyciła przyjaciółką za rękę i pobiegły do pokoi. 
Szybko ubrały się w ciuchy i zaczęły pracę. 
Abi ciągle pospieszała Hope. Bardzo szybko się ze wszystkim uwinęły, bo zdążyły do południa. 
- okey, teraz zakupy... - podsumowała blondynka. - ALLY!!! - krzyknęła, lecz sama pobiegła do pokoju szatynki, który był obok. 
- tak?
- jedziemy na zakupy?
- no dobra, tylko dokończę, to wy odpocznijcie a ja jeszcze posprzątam tutaj.
- okey - koleżanki poszły do kuchni i napiły się szklanki wody.
Po chwili zawibrował telefon Abi.
- Halo?
- Hej, tu Rydel.
- o Hej - uśmiechnęła się.
- Wczoraj zaskoczyłyście nas swoimi odwiedzinami i nie byliśmy na to zbytnio przygotowani, dlatego dzisiaj w ramach rewanżu zapraszamy was na obiad oczywiście mam na myśli ciebie, Hope i Ally. 
- Dziękujemy!!! Na pewno przyjdziemy, o której?
- o 16.
- okey, a będzie Ellington? - spytała przyciszonym głosem.
- Tak będzie - odpowiedziała szybko. - to do zobaczenia, papa
- papa...

Dziewczyny zadzwoniły po taksówkę i pojechały nią do najbliższego supermarketu. Zakupy zajęły im dość dużo czasu, ponieważ 3,5 godziny. Spieszyły się, bo chciały zdążyć na obiad u rodziny Lynch. Gdy wróciły do domu zostało im 20 minut do wyjścia. Mimo zmęczenia po wyczerpujących zakupach, nie miały czasu na odpoczynek. Rozpakowały zakupy i pobiegły do swoich pokojów w celu przebrania się w ładniejsze ubrania. 

Po 10 minutach spotkały się przy drzwiach.
 Abi założyła kremową sukienkę, kurtkę jeansową i czarne conversy
 Hope - białą podkoszulkę, spódniczkę w kwiatki, kurtkę skórzaną i koturny
 Ally - miętową bluzkę, czarne spodnie, sweterek i baleriny

Na miejsce dotarły 15 minut później. Zapukały do drzwi. Otworzył im Ryland i zaprowadził do salonu gdzie stał przystrojony stół z potrawami.

- ELLINGTON!!! - krzyknęła nastolatka.

-Abi? - chłopak rozejrzał się.
Ona podbiegła do niego i z rozpędu przytuliła się. On odwzajemnił jej gest. Trwali w nim dość długo. W między czasie szeptali:
- Cieszę się, ze przyjechałaś.
- Brakowało mi was...ciebie.
- Ale teraz już tak nie będzie. - odsunął się i uśmiechnął.
Następnie wszyscy się przywitali i usiedli przy stole.

~Abi~.
Obok mnie usiadł Ell i Ross, który zerkał chłodnym wzrokiem na Ratliffa, obok Ell'a siedziała Hope obok niej Riker, który siedział przy Ally, następnie Rocky i Rydel. 
- Częstujcie się - powiedziała Rydel i wskazała stół.
Na stole był pieczony indyg z ziemniakami. Do tego kilka surówek lub gotowana marchewka.
Wszyscy zaczęli nakładać potrawy na swoje talerze, ja postanowiłam poczekać, aby nie robić większego zamieszania. Bezmyślnie patrzyłam się w biały talerz, a palcami lewej dłoni dotykałam ząbków widelca, który leżał obok talerza. Wtedy poczułam delikatne dotyki. Z lewej strony moją dłoń dotykał Ell, a prawą dłoń chwycił Ross. Było to straszne uczucie. Czułam się dziwnie...Bardzo dziwnie! Szybko położyłam obie swoje dłonie na kolanach, sprawiedliwie dla obu. To znaczy nie do końca sprawiedliwie... Agr ta cała sytuacja i relacja jest bardzo dziwna i muszę ją jak najszybciej zakończyć, ale nie umiem...





Hej,
Mam nadzieję, ze rozdział wam się podobał... :)
Jest on bardziej informacyjny, niż jakiś ciekawy :P, ale mam nadzieję, ze już w następnym coś się wydarzy ^^
Jutro wyjeżdżam w góry, ale biorę sprzęt, więc w wolnym czasie będę pisać rozdziały ;)
W poprzednim poście pisałam, ze ze względu na ferie i wolny czas będę dużo pisała tsaa... oczywiście moja wena gdzieś uciekła i dopiero powróciła w czwartek :P
Zapraszam do głosowania w ANKIECIE
i do komentowania ^^
<3

Piosenka tytułowa:
- Echosmith - "Cool kids" (ostatnio bardzo ją lubię ^^)