~Ally~
W domu rozległo się głośne pukanie, pomyślałam, że to Hope i otworzyłam
drzwi.
- Jest tutaj Abi?!?!?! - do domu wpadł zdyszany i przestraszony Ross.
- Wiesz gdzie jest Hope? - spytałam.
- Za chwilę przyjdzie, ale jest Abi?!
- Jest.
- To dobrze. - ruszył w stronę jej pokoju, lecz ja go zatrzymałam.
- Hola, hola... nie wejdziesz tam.
- Co? - wyglądał na zdziwionego.
- Słuchaj, ja nie wiem co dzisiaj się wydarzyło, ale wróciła pół godziny
temu, cała zapłakana.
- CO?! Dlaczego?
- Myślałam, że to przez ciebie...
- NIE... i dzięki za taką opinię - dodał zniechęcony. - Proszę, teraz mogę
tam wejść?
- I tak tam nie wejdziesz. Zamknęła drzwi i nie reaguje na pukanie.
- Spróbuję, może mi otworzy. - powiedział spokojnie z nadzieją.
~narrator~
Blondyn podszedł do drzwi i przystawił do nich ucho. Nic nie słyszał, może
się uspokoiła. Zapukał delikatnie - nic. Trochę głośniej - nic.
- Kochanie, to ja, Ross. Otwórz mi, proszę...- mówił.
W tym samym czasie do domu wbiegła Laura i Hope.
- Jest Abi? - spytała Hope.
- Tak, jest... - odpowiedziała starsza.
Chłopak zerknął na dziewczyny i nagle drzwi się otworzyły. O mało co się
nie wywalił.
Abi wciągnęła go do ciemnego pokoju i podeszła do okna. Nastała głucha
cisza.
Ross podszedł do dziewczyny i spytał szeptem.
- Co się stało? - jej oczy zaczęły migotać od światła przebłyskującego
przez okno.
- Co robiłeś z Laurą w trakcie tego wolnego kawałka? - wymamrotała.
- Och, przepraszam jeśli mój taniec z nią cię uraził. Po prostu była
blisko...
- Widocznie ZA blisko!
- Co? O co ci chodzi? Abi to był tylko jeden taniec! Lau jest moją
przyjaciółką, więc dlaczego nie mogę z nią tańczyć?! - oburzył się.
- A miłe słówka, szeptane do ucha? - spojrzała mu w oczy.
- co... mówiłem jej jakiś kawał albo coś innego, ale na pewno jej nie
podrywałem!
- Zostawiłeś mnie samą. Nagle gdzieś zniknąłeś, a później widzę was razem!
Hmm, pomyśl, jak to wyglądało?!
- No dobrze, przepraszam, ale sama mówiłaś, że chcesz odpocząć... Nie
kłóćmy się o coś co nie miało miejsca.
- To ja przepraszam. Niesłusznie cię posądziłam i uciekłam. - spuściła
wzrok.
Ross objął ją ramionami. Po kilku minutach pożegnał się, powiedział
zdawkowo o co chodziło i razem z przyjaciółką, wyszedł z domu.
Przed pójściem spać Hope jeszcze na chwilę weszła do pokoju przyjaciółki,
która leżała już w łóżku.
- Abiś... - pochyliła się nad nią i przytuliła - przepraszam, że zostawiłam
cię samą i poszłam do innych.
- Spoko, przecież nie jestem już malutka, sama potrafię sobie radzić... -
usiadła - Gdy ich zobaczyłam... coś mi odbiło i moja bujna wyobraźnia poszła za
daleko. Jezu, co sobie teraz o mnie pomyśli Laura, że jestem jakąś histeryczką,
a to nie prawda!
- yy hehe no wiesz, czasami się tak zachowujesz. Chyba musisz nad tym popracować.
- Eh... no wiem, ale to jest ciężkie.
- Dasz radę. - uśmiechnęła się - Dobrej nocy. - dodała i wyszła.
- yy hehe no wiesz, czasami się tak zachowujesz. Chyba musisz nad tym popracować.
- Eh... no wiem, ale to jest ciężkie.
- Dasz radę. - uśmiechnęła się - Dobrej nocy. - dodała i wyszła.
- Dobranoc.
wtorek - drugi dzień szkoły
*dom Lynch'ów*
- ROOOSS! WYŁĄCZ TEN BUDZIK!!! - krzyknęła obudzona Rydel. - ygh... cały
dom obudził, ale o nadal śpi.
Dziewczyna weszła do jego pokoju i zobaczyła grzecznie śpiącego Rossa i Rylanda.
Dziewczyna weszła do jego pokoju i zobaczyła grzecznie śpiącego Rossa i Rylanda.
- Ile do was się można drzeć?! - wkurzyła się i zrzuciła ich kołdry na
podłogę.
- Rydel... co ty robisz? - blondyn mówił powolnym i zaspanym głosem. -
przecież jest dopiero 6:45.
- Hahaha, 6:45 to była z pół godziny temu. - roześmiała się.
- CO?! - obaj chłopcy wyskoczyli z łóżek jak poparzeni.
- Nie zdążę! Kurde spóźnienie pierwszego dnia, genialnie. - Ross wybierał
ubrania z szafy.
- a nie chwila, ja mam na 9. Hahahaha to dobranoc. - odrzekł młodszy brat i
poszedł dalej spać.
- Delly... zrobisz mi coś do jedzenia? Zjem w drodze do szkoły. - prosił
blondyn.
- ech... dobra, tylko się pospiesz. - zgodziła się i poszła do kuchni, a
chłopak do łazienki.
Szybko się uszykował, spakował plecak i zbiegł po schodach. Na zegarku była
7:45. Wziął, spakowane przez siostrę, kanapki i wyszedł z domu, wcześniej
wkładając trampki i zarzucając jeansową kurtkę. Pobiegł na przystanek. Na
szczęście po chwili przyjechał spóźniony autobus.
- uff, chociaż zdążyłem. - szepnął do siebie.
Nie cieszył się zbyt długo, bo po kilku minutach jazdy autobus skręcił w
inną stronę niż była szkoła. Blondyn musiał wysiąść z pojazdu, a że zostało mu
z 7 minut do lekcji, postanowił przebiec ten kawałek.
*dom dziewczyn*
Abi i Hope obudziły się o 6:30, aby na spokojnie się uszykować do szkoły.
Po porannej toalecie, ubrały się i naszykowały torby do szkoły. Nie miały
jeszcze wszystkich książek, ponieważ w internecie trudno było je dostać, a w
polskich księgarniach ich nie było.
Dziewczyny zrobiły sobie kanapki na śniadanie i do szkoły, i spokojnie
zjadły posiłek. Na zegarku była 7:20, Ally jeszcze spała, więc przyjaciółki po
cichu włożyły lekkie kurtki, buty i wyszły.
Obrazek idealnie pasuje do sytuacji, która pojawiła się w opowiadaniu,
a znalazłam go kilka dni temu całkiem przypadkiem XD.
Hej ☺,
Nie wiem czy dla was ten rozdział jest zaskoczeniem, ale dla mnie TAK. Czekaliście na niego niecały tydzień YAY :D
Stało się tak ze względu na dwie sprawy:
1. Byłam chora w poprzednim tygodniu = nie chodziłam do szkoły (rekolekcje) = dużo wolnego czasu.
2. WENA, z której osobiście bardzo się cieszę :3
Tyle mojego gadania. Mam nadzieję, ze rozdział się podobał i myślę, ze następny też całkiem szybko się ukaże (około tygodnia).
Co do postaci Laury to jeszcze zobaczycie jaka będzie i jakie będą jej relacje z innymi :)
Piosenka tytułowa jest taka sama jak w poprzednim :P
Dzisiaj, także jest drugi odcinek Dancing With The Stars, w którym #TeamRallison będzie tańczył wolniejszy taniec (mam zaćmienie i zapomniałam nazwy -.-), zobaczymy jak poradzi sobie w nim Riker ^^
zdjęcie z livestream'a w tym tygodniu :)
P.S. Bardzo się cieszę z 5 komentarzy pod poprzednim rozdziałem, dlatego teraz proszę o 6 KOMENTARZY :/
<3