niedziela, 13 września 2015

48. " If I see you with someone else..."

Byłam w szoku. Stałam w bezruchu jeszcze przez 5 minut. Dopiero teraz doszłam do wniosku, że mamy problem, bardzo poważny problem. Kocham Rossa, ale gdy jestem przy Ellu niestety czuję coś więcej niż przyjaźń.
Położyłam się na kanapie, tak jak wcześniej zamierzałam i zasnęłam. Obudziła mnie Hope z pytaniem gdzie byłam, odpowiedziałam, że na spacerze. Nie dopytywała z kim, gdzie, jak, więc nic więcej nie mówiłam. Wiedziałam, że to poniekąd ukrywanie prawdy i Hope mogłam wszystko powiedzieć, jednak odłożyłam to na później.


~dom Rebely~
- No proszę, proszę, a któż to się zjawił w naszym domu? - rzekła Abi.
- Ech, szukałam dzisiaj pracy i jakoś tak wyszło, ale dwudziesta to chyba nie jest aż tak bardzo późno... - wytłumaczyła jej Ally.
- Ahaaa... i od rana do nocy szukałaś cały czas pracy... - młodsza stwierdziła ironicznie.
- No może nie robiłam... robiliśmy tylko tego... - poprawiła się.
- Nie robiliśmy? To z kim byłaś? - pytała zdziwiona kuzynka.
- Kiedy wróciłam do domu, po załatwieniu wszystkich formalności w waszej szkole, to Riker zapukał do drzwi i zaoferował mi swoją pomoc w szukaniu pracy. Zgodziłam się, bo mało wiem o tym mieście i jeszcze bym się wam zgubiła. Dałam mu adresy gdzie chciałam pojechać i mnie woził. Później jeszcze poszliśmy na kawę, odwiózł mnie i proszę, jestem. - opowiedziała starsza.
- No no... Riker? Uważaj... - powiedziała z ironią.
- O co ci chodzi?
- No wiesz, tak sam z siebie tu przyjechał. Zaproponował, że będzie cały dzień woził jakąś dziewczynę, czyli ciebie, podczas tego okropnego upału, a później poszliście na kawę...Ty naprawdę jeszcze nic nie rozumiesz?! - dodała widząc zmieszanie Ally.
- Chyba nie sądzisz, że on do mnie... coś tego...
- Oj tak.... dokładnie tak sądzę. - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i uśmiechnęła się znacząco.
- No coś ty... hahahahaha, że niby ja i on?! Hahahaha, on jest dla mnie obcym człowiekiem. Co prawda nie spodziewałam się tego, że może być taki miły i szarmancki, ale tylko tyle. Ja zresztą też jestem dla niego obca. Mało o sobie wiemy... - przerwała jej Abi.
- A mimo wszystko to mu wystarczyło do zakochania się. Aww czy to nie jest słodkie? - powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Dobra, ta rozmowa do niczego nie prowadzi. Myśl sobie co chcesz, a ja i tak wiem swoje. Jestem padnięta, muszę iść spać, dobranoc. - rzekła starsza i poszła do swojego pokoju.

poniedziałek 
Za chwilę miała się rozpocząć ostatnia wspólna lekcja Rossa i Abi. 
- Ross... - podeszła do niego - może wyjdziemy gdzieś dzisiaj po lekcjach?
- Umm - jego mina wydala się niepewna. 
- Chcialabym zobaczyc centrum LA.  
- Eh,ntylko widzisz... Dzisiaj mamy próbę zespołu.  
- A, nie, no to okey.  
- Może jutro? - spytał z łagodną miną. 
- Okey - ucieszyła się i zadzwonił dzwonek na lekcję.  

Godzina 19        ~dom Lynchów~  
Po posiadłości rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Rocky zbiegł po schodach i otworzył drzwi, wcześniej upewniając się kto za nimi stoi. 
- Hej Abi! - powiedział zaskoczony. 
- Cześć, słyszałam od Rossa że macie próbę, więc przyszłam zobaczyć jak gracie. - cały czas na buzi miała uroczy uśmiech. W między czasie z głębi domu podszedł do nich Riker. 
- O hej Abi... 
- Hah to chyba źle usłyszałaś, bo nie mam próby, ale widzę, że przyniosłaś donouty, więc zapraszam - dokończył młodszy. 
- Ale... - lekko zmarszczyła brwi. 
- Cooooo ty Rocky wygadujesz. - Riker wtrącił się ze sztucznym uśmiechem. - przecież mieliśmy mieć probe ale Rydel nie mogła na niej być. 
- Umm, nieee? - powiedział jedząc już jednego pączka. 
- Tak! 
- Ej,ej, ej chwila chłopaki! Coś kręcicie, a przede wszystkim ty Riker! 
- Whaaaaat? Ja? Nie.... Zdaje ci się. 
Dziewczyna weszła do domu, odbierając pudełko donoutów. 
- A teraz mówcie prawdę, bo ucieknę...  z tymi pączkami! - starała się być poważna, ale po wypowiedzeniu ostatniej kwestii lekko się uśmiechnęła. 
Riker próbował powiedzieć coś, żeby nie zranić i nie zdradzić żadnej ze stron, jednak nie szło mu to najlepiej. 
- Oj bracie to i tak nie ma sensu. Po co ją okłamywać? - odezwał się w końcu Rocky. Starszy tylko nie poradnie przytaknął. 
- Abi, Ross wyszedł z Laurą na miasto. 
- a ja głupia uwierzyłam tej małpie. - wyszeptała to mając na twarzy uśmiech jednak jej oczy się zaszkliły. Wcisnęła szatynowi pudełko oponek i spytała: - Wiesz gdzie konkretnie poszli w to 'miasto'
- Nie 
- A ty?   
Blondyn bezradny spuścił głowę i wyszeptał nazwęjednego z klubów w LA. 
- Dzięki za pomoc i cześć. A, tak przy okazji  to mam nadzieję że przynajmniej tobie Riker i Ally się uda. - rzuciła im ostatni uśmiech i wybiegła z domu. 
Biegła tak długo, aż nie złapała jej kolka. Podeszła do jednego z drzew i oparła się o nie. Miała ogromny mętlik w głowie. Nie wiedziała co myśleć, ani co ma zrobić. Przecież nawet nie miała pojęcia gdzie może się znajdować klub podany przez Lyncha.  Wyciągnęła komórkę, wybrała kontakt i zadzwoniła. 
- Abi? 
- Zdziwiony? 
- Nie...wiem. A powinienem być? 
- Dobra, nie mam czasu się w to bawić. Mam poważną sprawę. 
- Co się stało? - Ross mnie zdradza. 
- Ty chyba też to robisz. - głos zaśmiał się nieznacznie. 
- Ugh, chodzi o to... - opowiedziała wszystko co sie dowiedziala od braci Rossa. 
- Naprawdę sądzisz, że JA jestem odpowiednią osobą do tej roboty? 
- Troche mi głupio, ale tak.  
- Dobra pojedziemy  
- Nie, pójdziemy. Nie możemy być zauważalni. 
- Okey pójdę tam z tobą, gdzie jesteś?  
- Będę czekała pod swoim domem. 
- Okey - odpowiedział głos i zakończył rozmowę. 
Abi powoli ruszyła w stronę domu.  Po minucie spaceru usłyszała za sobą bieg i trochę się zlękła, ponieważ zapadał już zmrok. Nagle ktoś lekko pociągnoł ją za ramię. Przeszedł ją strasznie zimny dreszcz. Odwróciła się i zobaczyła dziewczynę w czarnych spodniach i skórzanej kurtce, która zdyszana oparła się o nią. 
- Rydel? Co ty tu robisz?! - nie kryła zaskoczenia. 
- Słyszałam końcówkę twojej rozmowy z Rockym i Rikerem, i musiałam za tobą pobiec. - odetchnęła głębiej i powiedziała już normalnym głosem. - Tak mi przykro Abi. 
- Nic nie mów. Jeśli ich związek to prawda... to 
- Wszystko stanie się prostrze, czyż nie? - uśmiechnęła się pytająco. 
- Nie rozumiem. - poparzyła ze zdziwieniem na przyjaciółkę. 
- Ty i Rat w końcu nie będziecie musieli się ukrywać i przytulać po kątach. 
- C-c-co? - udawała, zagubioną. 
- Oj Abiś, już o tym rozmawiałyśmy. Tyle, że wtedy byłam po stronie mojego brata, a teraz jestem po twojej. Strasznie mi wstyd za niego. - spuściła głowę. - Jak on może kręcić z Laurą.
- No wiesz, ja kręcę z Ellingtonem.
- Oj no tak, ale ty przynajmniej nie czujesz się z tym dobrze, masz pełno obaw i chcesz w końcu to zakończyć, a u niego mam takie wrażenie, że traktuje to jak normalną sytuację. - mówiła smutna. 
- Chyba powinnaś wracać. 
- Chyba sobie żartujesz! Idziesz do domu, więc pójdę z tobą. Zaparzymy herbatki, obejrzymy jakiś fajny film i zrobi nam się lepiej. 
- Brzmi zachęcająco, ale ja już mam inne plany. 
- To znaczy? - była zdziwiona.
- Eh tak właściwie to możesz iść z nami...
- Z nami? - Rydel spytała ponownie. 
- Tak, a teraz chodź idziemy pod mój dom. - pociągnęła starszą za ramię. - Tam pewnie czeka już na nas Ellington i będziemy śledzić Rossa. 
Delly przytaknęła i poszły do wyznaczonego celu.
Tak jak przypuszczała najmłodsza, chłopak już na nią czekał. 
Przywitał się z Rydel z lekkim zaskoczeniem, przytulił Abi i pocałował ją w głowę. Potem pokazał stronę, w krórą mieli zmierzać.


godzina 23:30
Cała trójka podeszła pod drzwi klubu i weszli do środka. Na wejściu stało dwóch ochroniarzy, którzy wpuścili ich nie zważając na wiek. 
Przez szklane drzwii było słychać dudniącą muzykę i widać migoczące światła.   



Hej,
W końcu pojawił się nowy rozdział :)
Powiem tylko tyle, że będzie się działo...
Niestety muszę także powiedzieć, że zbliżamy się ku końcowi tego opowiadania, ale wszystko w swoim czasie.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał i proszę was o opinie ^^

I piszcie czy idziecie na koncert, bo to już za 17 dni. Nie mogę się doczekać :D

Piosenka tytułowa:
- "Blind" - Hurts




<3