- Co za dureń dzwoni do mnie o tej porze? - odbiera i zerka na wyświetlacz telefonu.- ROCKYYYY!!!!! CZY TY WIESZ KTÓRA JEST GODZINA?!?
- Eee, 6 rano?
- Od kiedy ty wstajesz o tej porze?
- Odkąd chcę spędzać każdą możliwą chwilę z moją dziewczyną. Mogę wejść do ciebie?
- A jak myślisz?
- W takim razie będę nie długo.
- Rocky NIE!!!
- Pip, pip, pik...
- Rozłączył się, nie wierzę! - powiedziała sfrustrowana, ziewnęła i przycisnęła głowę do poduszki. Obudził ją czyiś dotyk. Kiedy zobaczyła obok siebie śpiącego mężczyznę, zerwała się z łóżka krzycząc i zakrywając krótką piżamkę. Chłopak słysząc krzyki, najpierw spadł z łóżka, a potem poderwał się na równe nogi i spojrzał bacznie na przestraszoną dziewczynę, po czym zaczął się śmiać. Oliwia widząc, że w jej łóżku spał nie kto inny tylko Rocky, uspokoiła się, ale słysząc jego śmiech, walnęła go mocno poduszką.
- Ej, a to za co? - wrzasnął zaskoczony.
- Co robiłeś w moim łóżku?!?
- Spałem, a co? Już mi nie wolno? Zresztą ta twoja piżamka... - szatyn nie dokończył, bo ponownie dostał poduszką. - Oj tak się nie bawimy, nie takie numery ze mną, wiesz? - zaśmiał się i przewalił ją na łóżko.
- Przestań! Nie pozwalaj sobie! - krzyczała, kiedy Rocky całował jej szyję, ale po chwili zaczęła się śmiać.
- Masz gilgotki? - zapytał rozbawiony.
- Nie, hahaha, wcale, haha, nie, haha, no przestań! - wyrywała się i zwijała ze śmiechu.
- Nie ma mowy. To za to, że dostałem od ciebie poduszką i to dwukrotnie!!!
- Ale Rokuś, to było, hihi, niechcąco.
- Haha, no jaaaasne.- w tej chwili Lee zerknęła na zegarek. Była 8:49.
- OMG, czy ty widzisz to co ja? Zaraz będę spóźniona.
- Ups, chyba trochę się zapomnieliśmy.
- Trochę? Trochę?!? Matka mnie zabije!
- No już, dobra, uspokój się, naszykuj, a ja cię odwiozę.
- I tak nie miałbyś wyjścia. - mrugnęła do niego i wyszła. Po 15 minutach wróciła już ubrana. Szybko spakowała się i ciągnąc za sobą szatyna, wyszła na dwór. Przed jej domem stał cudowny, czarny samochód. Chłopak widząc pełną podziwu minę Lee, uśmiechnął się i otworzył przed nią drzwi auta. Następnie usiadł na miejscu kierowcy i ruszył w stronę gimnazjum nastolatki. Kiedy dotarli na miejsce, zielonooka cmoknęła go w policzek i wysiadła. W szatni, przebierając się, dostała sms-a.
- Rocky?
Sms od Rocky'ego:
Pozwoliłem sobie zerknąć na twój plan lekcji
według którego kończysz o 15:20. Co ty na to,
żebym odwiózł cię do domu po lekcjach i
spędzilibyśmy razem wieczór?
Tęsknię,
Rocky
W drodze do klasy odpisała mu:
To bardzo kusząca propozycja, ale na pewno
będę miała dużo lekcji i nie wiem czy to wypali.
Przecież dopiero co się widzieliśmy głuptasie :p
Oliwia
Sms od Rocky'ego:
A czy mówiłem, że jest to propozycja nie do odrzucenia?
Chcesz, czy nie i tak przyjadę i zawsze będę tęsknic.
Sms od Lee:
Uparciuch z ciebie wiesz?
A co ty się stałeś ostatnio takim romantykiem?
Sms od Rocky'ego:
Od zawsze nim byłem, ale teraz to ujawniłem,
bo to ty tak na mnie wpływasz...
Oliwia zarumieniła się i weszła spóźniona do klasy. Uradowana Abi widząc przyjaciółkę, mrugnęła do niej i wskazała wolne miejsce obok siebie. Oliwia przeprosiła panią za spóźnienie i usiadła obok blondynki.
- Nie zgadniesz kto dzisiaj u mnie był! - szepnęła i nie czekając na odpowiedź zaczęła zdawać relację z cudownie spędzonego rana. - No i kiedy się obudziłam, poczułam, że ktoś mnie obejmuje, a miałam na sobie tą koronkową, krótką piżamkę. - kontynuowała. - Myślałam, że ktoś obcy wtargnął do domu i teraz dobiera się do mnie, bo mama jak zwykle nie zamknęła drzwi. No więc... - nie dokończyła, bo usłyszała za sobą stuk obcasów nauczycielki.
- Oliwio, nie zapominasz się troszeczkę? A może ja ci przeszkadzam, co? Wyjdź proszę i poprowadź lekcję, jeśli masz tyle do powiedzenia.
- W sumie to mi trochę pani przeszkadza.- szepnęła do przyjaciółki i już na głos dodała.- Przepraszam, zachowałam się bezczelnie. Żadne słowa nie wyrażą mej skruchy. - powiedziała i uśmiechnęła się do Abi. Była dziś w bojowym nastroju.
- Widzę, że jesteś dziś w dobrym humorze. W takim razie dostaniesz na jutro dodatkowe zadania.
- Ale proszę pani...- zajęczała dziewczyna.
- Żadne ,,ale" moja panno. Nie jest ci już do śmiechu, mam rację? Doskonale. W takim razie wróćmy do lekcji.
- Świetnie, po prostu świetnie.- westchnęła Lee.- A miałam się dzisiaj spotkać z Rocky'm. No nie ważne, resztę opowiem ci na przerwie, a ty mi teraz powiedź co tam z Rossem. Obudził się już? Bo Rocky niczego mi nie mówił...
- Nie wiem. Rodzice zabrali mi komórkę.- westchnęła i posmutniała.
- Co? Nie mówisz chyba tego serio?
- Na żarty, wiesz? Masakra po prostu. Teraz to ty będziesz moim źródłem informacji.
- Cisza! - krzyknęła nauczycielka.- dziewczyny spojrzały na nią z wyrzutem, ale nie miały wyjścia. Musiały dokończyć rozmowę na przerwie, podczas której Oliwia odrabiała z pośpiechem karną pracę domową. Po szkole, Abi pokornie wróciła do domu, a Lee widząc przed bramą czarną toyotę, podbiegła do niej i wsiadła do środka.
- To gdzie jedziemy najpierw? - zapytał chłopak i chciał pocałować szatynkę, ale ona odwróciwszy twarz, powiedziała:
- Co za dużo to nie zdrowo. Najpierw pojedziemy do mnie, bo muszę się przebrać.
- I wziąć kostium.
- Kostium? Jedziemy na basen?
- Lepiej. Zrobimy sobie dzisiaj dzień relaksu. Co powiesz na spa, a potem na masaż?
- Naprawdę? Ojejku! - rzuciła mu się na szyję i pocałowała.
- A podobno co za dużo to nie zdrowo. - roześmiał się i mocno ją przytulił.
- Oj cicho bądź.- oboje zaczęli się śmiać.
Kiedy się wreszcie uspokoili, Rocky podjechał pod jej dom. Dziewczyna szybko skoczyła na górę, żeby zabrać potrzebne jej rzeczy. Napisała również kartkę dla mamy, że wybiera się z koleżankami na basen, żeby się nie martwiła i wróciła do samochodu. Po 20 minutach jazdy byli już na miejscu. Rocky zabrał ją do salonu Good Time Day Spa i zapłacił za 60 minutowy pakiet dla dwojga, masaż świecą dla niej i masaż kamieniami dla niego.
- Dobra to ja idę do tej szatni po lewo, a ty...
- Po prawo, przecież wiem.
- Zobaczymy się niedługo, tak?
- Yhmm, baw się dobrze.
- Dziękuję.
Po skończonym masażu Lee postanowiła poszukać Rocky'ego. Masażystka poinformowała ją, gdzie może go znaleźć. Dziewczyna delikatnie rozsunęła drzwi pokoju i ostrożnie zajrzała do środka. Chłopak właśnie zbierał się do wyjścia. Oliwia postanowiła mu zrobić ,,miłą" niespodziankę i w pospiechu pobiegła do łazienki, gdzie nalała zimnej wody do plastikowego kubeczka i wróciła pod salę z której wychodził szatyn. Nastolatka schowała kubeczek za sobą i podbiegła do niego.
- Cześć kochanie, jak było? - zapytał z rozmarzonymi oczami.
- Cudownie. Muszę ci się koniecznie za to odwdzięczyć. - mówiąc to, wylała mu na głowę zimną wodę. Rocky wrzasnął i rzucił się w pogoń za nastolatką. Ganiali się po całym budynku, krzycząc z uciechy. W końcu szatyn złapał dziewczynę w pół i zaczął ją całować. Wtem usłyszeli kroki i zza zakrętu wyszła masażystka. Zaskoczona tym co zobaczyła, powiedziała zmieszana:
- Przepraszam, ale to miejsce publicznie i proszę państwa o zaprzestanie tej czynności.- Obróciła się na pięcie i zniknęła w drugim korytarzu. Nastolatkowie wybuchnęli śmiechem i poszli się ubrać.
- To gdzie teraz jedziemy?- zapytał Rocky, kiedy wyszli z szatni.
- Do mnie.
- Miałem nadzieję, że do mnie, ale ponieważ masz jutro szkołę to nie będę się upierać. A mogę przynajmniej wejść do ciebie?
- Nie. - powiedziała krótko i widząc, że Rocky już otwiera buzię, żeby zaprzeczyć, uciszyła go całusem.
Poszli na parking i wsiedli do auta. Kiedy chłopak chciał odpalić samochód okazało się, że akumulator nie działa.
- No to chyba nie mamy innego wyjścia, jak wrócić autobusem, bo po braci nie zamierzam dzwonić.
- Ja nie mam nic przeciwko. Uwielbiam nocne spacerki, chociażby do przystanku. Tylko musisz mnie przytulic, bo jest trochę zimno.
- Z tym akurat nie będzie problemu. - objął ją w pasie i ruszyli w kierunku najbliższego przystanku.
- No nie, nasz autobus był 5 minut temu. Teraz musimy czekać około 25. Po prostu świetnie, ja muszę, być zaraz w domu!
- Przecież jest dopiero 17, nie przesadzaj.
- Ale moja mama wraca o 18.
- Ojc, no tak, zapomniałem, ale i tak nie widzę innego wyjścia z tej sytuacji, niż dalej czekać na autobus. - Szatynka przytuliła się do niego. Na dworze wiał silny wiatr i zaczęło padać. Rocky zdjął kurtkę i nakrył nią dziewczynę. Deszcz się nasilił, woda spływała po czole szatynki i kapała z jej długich, ciemnych włosów. Chłopak nie mógł oderwać od niej wzroku. W końcu uniósł lekko jej brodę i szepnął do ucha:
- Wiesz, że wyglądasz ślicznie w tej mokrej sukience? - dziewczyna zmierzyła go zimnym wzrokiem, ale nic nie powiedziała.
Autobus w końcu nadjechał. Spóźniony. Para szybko wskoczyła do niego i zajęła wolne miejsca na tyle autobusu. Byli przemoczeni i zmarznięci. Oliwia usiadła na kolanach Rocky'ego i objęła go za szyję. Zaskoczony wzdrygnął się, ale po chwili również ją objął. Zmęczonej dziewczynie szybko urwał się film. Nastolatek uśmiechnął się i kiedy dojechali na miejsce, wziął ją na ramiona i zaniósł pod drzwi domu.
- Oliwiaaa. - delikatnie gładził ją po policzku i smyrał. - Zaraz twoja mama przyjedzie, a jesteśmy już pod twoim domem. Proszę obudź się.
- Rrrrrocky? Czemu mnie trzymasz? - przetarła oczy i rozejrzała się dookoła. - Jak my się tu znaleźliśmy? Co jest?
- Usnęłaś mi na kolanach, więc nie chciałem cię budzić i przyniosłem cię tutaj.
- Ooooo Rocky. - pocałowała go w policzek i zgrabnie zeskoczyła na ziemię. - Dziękuję za dzisiaj. - otworzyła drzwi frontowe i ziewając, pomachała mu ręką na pożegnanie. Kiedy weszła na górę, legła na łóżku i zasnęła.
Rano:
- AAAAAA-PSIK!!! Mamooooo! - do pokoju zasmarkanej nastolatki wbiegła jej matka.
- O mój boże, jak ty wyglądasz?!?
- Dzięki, ty zawsze potrafisz pocieszyć.- westchnęła dziewczyna i kichnęła. - Chyba nie czuję się najlepiej.
- I wyglądasz również nie najlepiej.
- Mamooo, możesz przestać komentować?!?
- No przepraszam, ale jesteś cała potargana, masz wory pod oczami, czerwony nos...
- Dobra, wynocha mi stąd.- krzyknęła Oliwia i rzuciła w nią poduszką. Kobieta zręcznie ją złapała i powiedziała.- Dzisiaj nie idziesz do szkoły. Ogarnij się trochę i pakuj się do łóżka.
- Nie mogłaś tak od razu? - wstała i usiadła przed toaletką, żeby uczesać włosy.
- Od razu lepiej.- uśmiechnęła się i wyszła śpiesznym krokiem do pracy. - Lee słysząc trzaśnięcie drzwi na dole, rzuciła się na łóżko i zakopała w kołdrę. Obudził ją dźwięk telefonu. Niezadowolona wysunęła rękę spod ciepłej pierzynki i odebrała:
- Ha khe khe lo?
- Słyszę, że ktoś ma lekką, poranną chrypkę. To ty jeszcze nie w szkole? - zaśmiał się głoś w telefonie.
- Rocky, ty głupku, to przez ciebie jestem chora.- śmiała się Oliwia.
- Co? Jesteś chora? Kurde, to wszystko przez ten deszcz. Przepraszam. Zaraz do ciebie przyjeżdżam.
- Chyba sobie żartujesz. Wiesz jak ja wyglądam? Moja rodzona matka kazała mi się ogarnąć, bo wyglądam jak potwór.
- Potwór, nie potwór i tak cię kocham. W każdej postaci, na prawdę.
- To słodkie, ale...
- Ale..?
- I tak cię nie wpuszczę do domu.- zaśmiała się i odłożyła słuchawkę. Była już bardzo zmęczona i ból w głowie nie dawał jej spokoju. Opadła na poduszki i zasnęła. Obudziło ją pukanie do drzwi jej pokoju.
- Dzieńdoberek, jak się czujesz?
- Chyba jeszcze nie zbyt dobrze.- odpowiedziała trąc oczy. Kichnęła i spojrzała na osobę stojącą przed sobą. - ROCKY!?!- krzyknęła i podciągnęła kołdrę pod sam czubek nosa.
- Leee!!!- uśmiechnął się do niej i chciał paść w jej ramiona, ale ona pokręciła przecząco głową i jeszcze bardziej się zakryła. Zdezorientowany chłopak potknął się i padł jak długi przed jej stopami.
- Rockyy...- wstrzymała oddech szatynka i rzuciła się ku niemu, żeby pomóc mu wstać.
- Ooou, moja głowa. Boli.
- Chodź. Położysz się obok mnie.- zrobiła miejsce na łóżku i zachęcająco mrugnęła do niego, a gdy ten się położył, przyłożyła głowę do jego torsu i zasnęła.
Obudził ją dźwięk otwieranych frontowych drzwi. Powoli otworzyła ślepka i zobaczyła przeciągającego się nastolatka.
- OMG to moja mama!!! - i zepchnęła jeszcze nie do końca przebudzonego chłopaka na podłogę.
- Aaaaua,zwariowałaś?!? - zapytał z wyrzutem.
- Właź pod łóżko i siedź cicho. - uciszyła go jednym ruchem i stopą zaczęła wpychać pod materac.
- Ależ ty delikatna. Wszystko mnie boli, a ty mnie jeszcze kopiesz. - narzekał.
- Och cicho siedź,. Zresztą to twoja wina. - ale nie dokończyła bo do pokoju zajrzała jej mama.
- Słyszę, że ta gorączka jest dosyć poważna skoro zaczynasz już gadać do samej siebie. - Oliwka nie wytrzymała i walnęła poduszką w drzwi, które trzasnęły Małgorzacie przed nosem.
- Rocky wyłaź! Byle szybko! No juuuż, nie grzeb się tak! Musisz wyjść przez dach. Wiele razy to robiłam, więc tobie to też się uda.
- Eeem okej? Niegrzeczna dziewczynka, co? Ucieka w nocy z domu? - zaśmiał się, ale kiedy Lee wymierzyła w niego poduszką umilkł.
- To jak mam się stąd wydostać? - szatynka wytłumaczyła mu jak bezpiecznie zejść z dachu i kiedy Rocky ruszył w kierunku okna przytuliła go i szepnęła do ucha.
- Przepraszam, że byłam dzisiaj taka niemiła. To wszystko przez tę gorączkę. Mam nadzieję, że się nie gniewasz? - pokręcił głową i szeroko się uśmiechnął.- Dziękuję, że przyszedłeś zobaczyć jak się czuję. - lekko musnęła jego policzek i wróciła do łóżka. Kiedy spojrzała w stronę okna, Rocky'ego już tam nie było.
~ Lee
Uff, nareszcie jest! Bardzo was przepraszamy, że nie wstawiamy za często postów, ale sami rozumiecie( 3 klasa = egzaminy ), a na dodatek jesteśmy nastolatkami, więc jeszcze zakupy, spotkania towarzyskie i takie tam XD.
- Eee, 6 rano?
- Od kiedy ty wstajesz o tej porze?
- Odkąd chcę spędzać każdą możliwą chwilę z moją dziewczyną. Mogę wejść do ciebie?
- A jak myślisz?
- W takim razie będę nie długo.
- Rocky NIE!!!
- Pip, pip, pik...
- Rozłączył się, nie wierzę! - powiedziała sfrustrowana, ziewnęła i przycisnęła głowę do poduszki. Obudził ją czyiś dotyk. Kiedy zobaczyła obok siebie śpiącego mężczyznę, zerwała się z łóżka krzycząc i zakrywając krótką piżamkę. Chłopak słysząc krzyki, najpierw spadł z łóżka, a potem poderwał się na równe nogi i spojrzał bacznie na przestraszoną dziewczynę, po czym zaczął się śmiać. Oliwia widząc, że w jej łóżku spał nie kto inny tylko Rocky, uspokoiła się, ale słysząc jego śmiech, walnęła go mocno poduszką.
- Ej, a to za co? - wrzasnął zaskoczony.
- Co robiłeś w moim łóżku?!?
- Spałem, a co? Już mi nie wolno? Zresztą ta twoja piżamka... - szatyn nie dokończył, bo ponownie dostał poduszką. - Oj tak się nie bawimy, nie takie numery ze mną, wiesz? - zaśmiał się i przewalił ją na łóżko.
- Przestań! Nie pozwalaj sobie! - krzyczała, kiedy Rocky całował jej szyję, ale po chwili zaczęła się śmiać.
- Masz gilgotki? - zapytał rozbawiony.
- Nie, hahaha, wcale, haha, nie, haha, no przestań! - wyrywała się i zwijała ze śmiechu.
- Nie ma mowy. To za to, że dostałem od ciebie poduszką i to dwukrotnie!!!
- Ale Rokuś, to było, hihi, niechcąco.
- Haha, no jaaaasne.- w tej chwili Lee zerknęła na zegarek. Była 8:49.
- OMG, czy ty widzisz to co ja? Zaraz będę spóźniona.
- Ups, chyba trochę się zapomnieliśmy.
- Trochę? Trochę?!? Matka mnie zabije!
- No już, dobra, uspokój się, naszykuj, a ja cię odwiozę.
- I tak nie miałbyś wyjścia. - mrugnęła do niego i wyszła. Po 15 minutach wróciła już ubrana. Szybko spakowała się i ciągnąc za sobą szatyna, wyszła na dwór. Przed jej domem stał cudowny, czarny samochód. Chłopak widząc pełną podziwu minę Lee, uśmiechnął się i otworzył przed nią drzwi auta. Następnie usiadł na miejscu kierowcy i ruszył w stronę gimnazjum nastolatki. Kiedy dotarli na miejsce, zielonooka cmoknęła go w policzek i wysiadła. W szatni, przebierając się, dostała sms-a.
- Rocky?
Sms od Rocky'ego:
Pozwoliłem sobie zerknąć na twój plan lekcji
według którego kończysz o 15:20. Co ty na to,
żebym odwiózł cię do domu po lekcjach i
spędzilibyśmy razem wieczór?
Tęsknię,
Rocky
W drodze do klasy odpisała mu:
To bardzo kusząca propozycja, ale na pewno
będę miała dużo lekcji i nie wiem czy to wypali.
Przecież dopiero co się widzieliśmy głuptasie :p
Oliwia
Sms od Rocky'ego:
A czy mówiłem, że jest to propozycja nie do odrzucenia?
Chcesz, czy nie i tak przyjadę i zawsze będę tęsknic.
Sms od Lee:
Uparciuch z ciebie wiesz?
A co ty się stałeś ostatnio takim romantykiem?
Sms od Rocky'ego:
Od zawsze nim byłem, ale teraz to ujawniłem,
bo to ty tak na mnie wpływasz...
Oliwia zarumieniła się i weszła spóźniona do klasy. Uradowana Abi widząc przyjaciółkę, mrugnęła do niej i wskazała wolne miejsce obok siebie. Oliwia przeprosiła panią za spóźnienie i usiadła obok blondynki.
- Nie zgadniesz kto dzisiaj u mnie był! - szepnęła i nie czekając na odpowiedź zaczęła zdawać relację z cudownie spędzonego rana. - No i kiedy się obudziłam, poczułam, że ktoś mnie obejmuje, a miałam na sobie tą koronkową, krótką piżamkę. - kontynuowała. - Myślałam, że ktoś obcy wtargnął do domu i teraz dobiera się do mnie, bo mama jak zwykle nie zamknęła drzwi. No więc... - nie dokończyła, bo usłyszała za sobą stuk obcasów nauczycielki.
- Oliwio, nie zapominasz się troszeczkę? A może ja ci przeszkadzam, co? Wyjdź proszę i poprowadź lekcję, jeśli masz tyle do powiedzenia.
- W sumie to mi trochę pani przeszkadza.- szepnęła do przyjaciółki i już na głos dodała.- Przepraszam, zachowałam się bezczelnie. Żadne słowa nie wyrażą mej skruchy. - powiedziała i uśmiechnęła się do Abi. Była dziś w bojowym nastroju.
- Widzę, że jesteś dziś w dobrym humorze. W takim razie dostaniesz na jutro dodatkowe zadania.
- Ale proszę pani...- zajęczała dziewczyna.
- Żadne ,,ale" moja panno. Nie jest ci już do śmiechu, mam rację? Doskonale. W takim razie wróćmy do lekcji.
- Świetnie, po prostu świetnie.- westchnęła Lee.- A miałam się dzisiaj spotkać z Rocky'm. No nie ważne, resztę opowiem ci na przerwie, a ty mi teraz powiedź co tam z Rossem. Obudził się już? Bo Rocky niczego mi nie mówił...
- Nie wiem. Rodzice zabrali mi komórkę.- westchnęła i posmutniała.
- Co? Nie mówisz chyba tego serio?
- Na żarty, wiesz? Masakra po prostu. Teraz to ty będziesz moim źródłem informacji.
- Cisza! - krzyknęła nauczycielka.- dziewczyny spojrzały na nią z wyrzutem, ale nie miały wyjścia. Musiały dokończyć rozmowę na przerwie, podczas której Oliwia odrabiała z pośpiechem karną pracę domową. Po szkole, Abi pokornie wróciła do domu, a Lee widząc przed bramą czarną toyotę, podbiegła do niej i wsiadła do środka.
- To gdzie jedziemy najpierw? - zapytał chłopak i chciał pocałować szatynkę, ale ona odwróciwszy twarz, powiedziała:
- Co za dużo to nie zdrowo. Najpierw pojedziemy do mnie, bo muszę się przebrać.
- I wziąć kostium.
- Kostium? Jedziemy na basen?
- Lepiej. Zrobimy sobie dzisiaj dzień relaksu. Co powiesz na spa, a potem na masaż?
- Naprawdę? Ojejku! - rzuciła mu się na szyję i pocałowała.
- A podobno co za dużo to nie zdrowo. - roześmiał się i mocno ją przytulił.
- Oj cicho bądź.- oboje zaczęli się śmiać.
Kiedy się wreszcie uspokoili, Rocky podjechał pod jej dom. Dziewczyna szybko skoczyła na górę, żeby zabrać potrzebne jej rzeczy. Napisała również kartkę dla mamy, że wybiera się z koleżankami na basen, żeby się nie martwiła i wróciła do samochodu. Po 20 minutach jazdy byli już na miejscu. Rocky zabrał ją do salonu Good Time Day Spa i zapłacił za 60 minutowy pakiet dla dwojga, masaż świecą dla niej i masaż kamieniami dla niego.
- Dobra to ja idę do tej szatni po lewo, a ty...
- Po prawo, przecież wiem.
- Zobaczymy się niedługo, tak?
- Yhmm, baw się dobrze.
- Dziękuję.
Po skończonym masażu Lee postanowiła poszukać Rocky'ego. Masażystka poinformowała ją, gdzie może go znaleźć. Dziewczyna delikatnie rozsunęła drzwi pokoju i ostrożnie zajrzała do środka. Chłopak właśnie zbierał się do wyjścia. Oliwia postanowiła mu zrobić ,,miłą" niespodziankę i w pospiechu pobiegła do łazienki, gdzie nalała zimnej wody do plastikowego kubeczka i wróciła pod salę z której wychodził szatyn. Nastolatka schowała kubeczek za sobą i podbiegła do niego.
- Cześć kochanie, jak było? - zapytał z rozmarzonymi oczami.
- Cudownie. Muszę ci się koniecznie za to odwdzięczyć. - mówiąc to, wylała mu na głowę zimną wodę. Rocky wrzasnął i rzucił się w pogoń za nastolatką. Ganiali się po całym budynku, krzycząc z uciechy. W końcu szatyn złapał dziewczynę w pół i zaczął ją całować. Wtem usłyszeli kroki i zza zakrętu wyszła masażystka. Zaskoczona tym co zobaczyła, powiedziała zmieszana:
- Przepraszam, ale to miejsce publicznie i proszę państwa o zaprzestanie tej czynności.- Obróciła się na pięcie i zniknęła w drugim korytarzu. Nastolatkowie wybuchnęli śmiechem i poszli się ubrać.
- To gdzie teraz jedziemy?- zapytał Rocky, kiedy wyszli z szatni.
- Do mnie.
- Miałem nadzieję, że do mnie, ale ponieważ masz jutro szkołę to nie będę się upierać. A mogę przynajmniej wejść do ciebie?
- Nie. - powiedziała krótko i widząc, że Rocky już otwiera buzię, żeby zaprzeczyć, uciszyła go całusem.
Poszli na parking i wsiedli do auta. Kiedy chłopak chciał odpalić samochód okazało się, że akumulator nie działa.
- No to chyba nie mamy innego wyjścia, jak wrócić autobusem, bo po braci nie zamierzam dzwonić.
- Ja nie mam nic przeciwko. Uwielbiam nocne spacerki, chociażby do przystanku. Tylko musisz mnie przytulic, bo jest trochę zimno.
- Z tym akurat nie będzie problemu. - objął ją w pasie i ruszyli w kierunku najbliższego przystanku.
- No nie, nasz autobus był 5 minut temu. Teraz musimy czekać około 25. Po prostu świetnie, ja muszę, być zaraz w domu!
- Przecież jest dopiero 17, nie przesadzaj.
- Ale moja mama wraca o 18.
- Ojc, no tak, zapomniałem, ale i tak nie widzę innego wyjścia z tej sytuacji, niż dalej czekać na autobus. - Szatynka przytuliła się do niego. Na dworze wiał silny wiatr i zaczęło padać. Rocky zdjął kurtkę i nakrył nią dziewczynę. Deszcz się nasilił, woda spływała po czole szatynki i kapała z jej długich, ciemnych włosów. Chłopak nie mógł oderwać od niej wzroku. W końcu uniósł lekko jej brodę i szepnął do ucha:
- Wiesz, że wyglądasz ślicznie w tej mokrej sukience? - dziewczyna zmierzyła go zimnym wzrokiem, ale nic nie powiedziała.
Autobus w końcu nadjechał. Spóźniony. Para szybko wskoczyła do niego i zajęła wolne miejsca na tyle autobusu. Byli przemoczeni i zmarznięci. Oliwia usiadła na kolanach Rocky'ego i objęła go za szyję. Zaskoczony wzdrygnął się, ale po chwili również ją objął. Zmęczonej dziewczynie szybko urwał się film. Nastolatek uśmiechnął się i kiedy dojechali na miejsce, wziął ją na ramiona i zaniósł pod drzwi domu.
- Oliwiaaa. - delikatnie gładził ją po policzku i smyrał. - Zaraz twoja mama przyjedzie, a jesteśmy już pod twoim domem. Proszę obudź się.
- Rrrrrocky? Czemu mnie trzymasz? - przetarła oczy i rozejrzała się dookoła. - Jak my się tu znaleźliśmy? Co jest?
- Usnęłaś mi na kolanach, więc nie chciałem cię budzić i przyniosłem cię tutaj.
- Ooooo Rocky. - pocałowała go w policzek i zgrabnie zeskoczyła na ziemię. - Dziękuję za dzisiaj. - otworzyła drzwi frontowe i ziewając, pomachała mu ręką na pożegnanie. Kiedy weszła na górę, legła na łóżku i zasnęła.
Rano:
- AAAAAA-PSIK!!! Mamooooo! - do pokoju zasmarkanej nastolatki wbiegła jej matka.
- O mój boże, jak ty wyglądasz?!?
- Dzięki, ty zawsze potrafisz pocieszyć.- westchnęła dziewczyna i kichnęła. - Chyba nie czuję się najlepiej.
- I wyglądasz również nie najlepiej.
- Mamooo, możesz przestać komentować?!?
- No przepraszam, ale jesteś cała potargana, masz wory pod oczami, czerwony nos...
- Dobra, wynocha mi stąd.- krzyknęła Oliwia i rzuciła w nią poduszką. Kobieta zręcznie ją złapała i powiedziała.- Dzisiaj nie idziesz do szkoły. Ogarnij się trochę i pakuj się do łóżka.
- Nie mogłaś tak od razu? - wstała i usiadła przed toaletką, żeby uczesać włosy.
- Od razu lepiej.- uśmiechnęła się i wyszła śpiesznym krokiem do pracy. - Lee słysząc trzaśnięcie drzwi na dole, rzuciła się na łóżko i zakopała w kołdrę. Obudził ją dźwięk telefonu. Niezadowolona wysunęła rękę spod ciepłej pierzynki i odebrała:
- Ha khe khe lo?
- Słyszę, że ktoś ma lekką, poranną chrypkę. To ty jeszcze nie w szkole? - zaśmiał się głoś w telefonie.
- Rocky, ty głupku, to przez ciebie jestem chora.- śmiała się Oliwia.
- Co? Jesteś chora? Kurde, to wszystko przez ten deszcz. Przepraszam. Zaraz do ciebie przyjeżdżam.
- Chyba sobie żartujesz. Wiesz jak ja wyglądam? Moja rodzona matka kazała mi się ogarnąć, bo wyglądam jak potwór.
- Potwór, nie potwór i tak cię kocham. W każdej postaci, na prawdę.
- To słodkie, ale...
- Ale..?
- I tak cię nie wpuszczę do domu.- zaśmiała się i odłożyła słuchawkę. Była już bardzo zmęczona i ból w głowie nie dawał jej spokoju. Opadła na poduszki i zasnęła. Obudziło ją pukanie do drzwi jej pokoju.
- Dzieńdoberek, jak się czujesz?
- Chyba jeszcze nie zbyt dobrze.- odpowiedziała trąc oczy. Kichnęła i spojrzała na osobę stojącą przed sobą. - ROCKY!?!- krzyknęła i podciągnęła kołdrę pod sam czubek nosa.
- Leee!!!- uśmiechnął się do niej i chciał paść w jej ramiona, ale ona pokręciła przecząco głową i jeszcze bardziej się zakryła. Zdezorientowany chłopak potknął się i padł jak długi przed jej stopami.
- Rockyy...- wstrzymała oddech szatynka i rzuciła się ku niemu, żeby pomóc mu wstać.
- Ooou, moja głowa. Boli.
- Chodź. Położysz się obok mnie.- zrobiła miejsce na łóżku i zachęcająco mrugnęła do niego, a gdy ten się położył, przyłożyła głowę do jego torsu i zasnęła.
Obudził ją dźwięk otwieranych frontowych drzwi. Powoli otworzyła ślepka i zobaczyła przeciągającego się nastolatka.
- OMG to moja mama!!! - i zepchnęła jeszcze nie do końca przebudzonego chłopaka na podłogę.
- Aaaaua,zwariowałaś?!? - zapytał z wyrzutem.
- Właź pod łóżko i siedź cicho. - uciszyła go jednym ruchem i stopą zaczęła wpychać pod materac.
- Ależ ty delikatna. Wszystko mnie boli, a ty mnie jeszcze kopiesz. - narzekał.
- Och cicho siedź,. Zresztą to twoja wina. - ale nie dokończyła bo do pokoju zajrzała jej mama.
- Słyszę, że ta gorączka jest dosyć poważna skoro zaczynasz już gadać do samej siebie. - Oliwka nie wytrzymała i walnęła poduszką w drzwi, które trzasnęły Małgorzacie przed nosem.
- Rocky wyłaź! Byle szybko! No juuuż, nie grzeb się tak! Musisz wyjść przez dach. Wiele razy to robiłam, więc tobie to też się uda.
- Eeem okej? Niegrzeczna dziewczynka, co? Ucieka w nocy z domu? - zaśmiał się, ale kiedy Lee wymierzyła w niego poduszką umilkł.
- To jak mam się stąd wydostać? - szatynka wytłumaczyła mu jak bezpiecznie zejść z dachu i kiedy Rocky ruszył w kierunku okna przytuliła go i szepnęła do ucha.
- Przepraszam, że byłam dzisiaj taka niemiła. To wszystko przez tę gorączkę. Mam nadzieję, że się nie gniewasz? - pokręcił głową i szeroko się uśmiechnął.- Dziękuję, że przyszedłeś zobaczyć jak się czuję. - lekko musnęła jego policzek i wróciła do łóżka. Kiedy spojrzała w stronę okna, Rocky'ego już tam nie było.
~ Lee
Uff, nareszcie jest! Bardzo was przepraszamy, że nie wstawiamy za często postów, ale sami rozumiecie( 3 klasa = egzaminy ), a na dodatek jesteśmy nastolatkami, więc jeszcze zakupy, spotkania towarzyskie i takie tam XD.
Tak więc bądźcie przygotowani na dłuższe przerwy między rozdziałami i nie opuszczajcie nas, bo tylko z wami ten blog ma sens.
Kochamy was :* i dlatego już niedługo będzie kolejny rozdział (o tym co w tym czasie działo się u Rossa i Abi).
Prawdopodobnie jutro ;)
Stay strong ^^
Stay strong ^^
Jej nareszcie dodałaś rozdział boski . Z niecierpliwością czekam na next . <3
OdpowiedzUsuń:)
Usuńi mam taką prośbę...jak dodajecie z anonima, to podpisujcie się jakoś ;)
Cieszę się, że czytasz ^-^ i dziękuję bardzo <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) Jacy oni są słodcy ^.^ Ciekawe jak tam z Ross'em....
OdpowiedzUsuńCzekam na next =]