- One już się nie liczą. Tato, nie rozumiesz, że nie potrafię przestać myśleć o Abi? Wiem. Wiem, że może to być błąd, ale jedyny, którego nie będę żałował, bo dzięki niemu jestem na prawdę szczęśliwy. - czując jak brat wkłada mu łokieć pod żebra, dodał. - Jestem przekonany, że Rocky czuje to samo, ale on nigdy nie umiał mówić o swoich uczuciach. - i dostał mocnego kuksańca w bok.
- Ja to wszystko rozumiem, ale nie sądzicie, że one mogą chcieć tylko pieniędzy? - tym razem odezwał się Rocky.
- Tato, nie rozumiem i nie wiem wielu rzeczy, ale tego, że one nie interesują się naszymi zarobkami jestem pewien.
- Chyba nie pozostawiacie mi innego wyboru jak pogodzić się z tym, że stoicie za nimi murem. - uśmiechnął się lekko. - ale jak będzie mieć jakieś kłopoty to nie przychodźcie z nimi do mnie.- i roześmiał się.
- Tatooo! Jesteś czasem na prawdę okrutny.- wstali i uściskali go.
- Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.- Ross poklepał go po plecach i powiedział:
- Skoro sobie już wszystko wyjaśniliśmy, to ja muszę lecieć.- Założył kurtkę i wyleciał z hotelu.
- A mu co znowu?
- Pewnie leci do Abi, a skoro już o tym mowa to ja też będę się zbierał.- i poszedł w ślady brata.
- Ech, kto by tam z ojcem chciał siedzieć, jak się ma takie ładne dziewczyny. - powiedział, uśmiechając się pod nosem. - a wy gdzie się wybieracie?? - spytał patrząc na zbierających się do wyjścia Ellingtona i Rydel.
- Myyy...idziemy na spacer, bo wczoraj Delly zobaczyła taką super restaurację. - odpowiedział chłopak i zamknął za nimi drzwi.
- Czyli pozostaje mi do towarzystwa tylko Stor...- nie dokończył, bo żona podeszła do niego, ucałowała w policzek i rzekła:
- Idę do sklepu kochanie, bo widziałam tam taką śliczną biżuterie, sam rozumiesz. To papa. - uśmiechnęła się i wyszła. Do pokoju wszedł Riker:
- Ooo jest jeszcze mój najstarszy syn. Nie chciałbyś czasami...
- Sorry tato, ale czy Ell i Rydel już wyszli?
- No tak. Już kilka minut temu.
- To ja pędzę, bo chcę iść z nimi. Do zobaczenia wieczorem. - odrzekł blondyn i wyszedł.
- Aha...czyli do towarzystwa został mi tylko telewizor, komputer i telefon. Lepszego popołudnia nie mogłem sobie wymarzyć. - powiedział sam do siebie i włączył laptopa.
~Ross i Abi~
Poszedł na parking, mieszczący się za hotelem. Otworzył auto kluczykami i wsiadł do niego. Zaczął szperać w necie na komórce co może porobić popołudniu z Abi. Po krótkim namyśle zapalił samochód i ruszył. Gdy podjechał pod domek nastolatki pojawił się mały problem... nie wiedział, jak ma się z nią porozumieć, aby wyszła. Po chwili chwycił mały kamyk i rzucił go w jej okno.
Dziewczyna na szczęście siedziała wtedy w swoim pokoju i rysowała. Słysząc cichutkie uderzenie w okno, wyjrzała przez nie. Widząc Rossa szybko przebrała się w dżinsy i t-shirt. Zbiegła po schodach na dół i wpadł do salonu, gdzie siedział Jack.
- Tato idę ... na spacer. - pobiegł po trampki.
- Ale przecież byłaś na spacerze dwie godzinę temu.- zdziwił się
- No tak, ale to chyba dobrze, że się dotleniam i może wstąpię do biblioteki, a ona jest trochę daleko, więc tak szybko nie wrócę ... to papa - powiedziała chwytając dżinsową kurtkę i zamknęła za sobą drzwi. Kiedy wyszła z domu podbiegła do furtki, otworzyła ją i mocno przytuliła się do chłopaka.
- To idziemy na spacer?? - spytała trochę zdyszana.
- Nie...porywam cię w miasto...
- Yy...co masz na myśli? - patrzyła na niego podejrzliwym wzrokiem.
- Zobaczysz... wsiadaj i jedziemy, bo mamy mało czasu. Blondyn odpalił toyotę i pojechali.
~Rydel, Ellington i Riker~
Najstarszy w końcu dogonił siostrę i przyjaciela. Cała trójka poszła zwartym krokiem do restauracji.
- Daleko jeszcze ?? - spytał Ell po kilku minutach marszu.
- Znowu zaczynasz? - spojrzała na niego Delly.
- To znaczy?
- Ostatnio w parku też marudziłeś.
- Możesz mi tego nie wypominać?
Dziewczyna nie zdążyła odpowiedzieć, bo właśnie doszli do knajpki.
- No...to jesteśmy...
- I przepraszam co jest w niej takiego niezwykłego? - spytał zdziwiony Riker.
- Może z zewnątrz nie jest jakaś wyróżniająca się, ale gdy wejdziecie do środka, sami sie przekonacie.
Po wejściu ich oczom ukazało się wnętrze wypełnione drzewami, było ich pełno...szczególnie przy ścianach, nawet nogi stolików były z dziwnych poskręcanych gałęzi. Usiedli przy jednym z nich i zaczęli przeglądać menu.
- Ich specjalnościami są desery lodowe. - proponowała blondynka.
Kiedy podeszła do nich kelnerka, rozpoczęli zamawiać:
- poproszę ... "kwiecistą polanę z nutą słodyczy" - powiedziała najmłodsza.
- ja poproszę deser "dżungla" - rzekł poważnie Ratliff
- Ale.. proszę Pana to jest deser dla dzieci.
- Haha. ... czyli w sam raz dla niego - Rydel zaśmiała się pod nosem.
- to ja zamawiam " Ukrytą miłość w lesie" - wtrącił Riker, bo szatyn chciał odpowiedzieć blondynce. Najstarszy rzucił hipnotyzujące spojrzenie kelnerce, która od razu ciepło się do niego uśmiechnęła.
- Dobrze, więc za kilka minut przyniosę zamówienia. - odpowiedziała cały czas patrząc się na blondyna i odeszła.
- No, no... stary... co to było? - spytał szatyn, rozsiadając się.
- what? ... tooo...nic...takie tam,... nie istotne spojrzenie. - tłumaczył się.
~ Rocky i Oliwia ~
Szatyn wysiadł z auta i poszedł w kierunku bloku dziewczyny. Gdy doszedł do jej klatki. Zobaczył w oddali nastolatkę, która była bardzo podobna do jego ukochanej. Podbiegł do niej, a ona odwróciła się.
- Rocky?! - wytrzeszczyła oczy - co ty tu robisz?
- No jak to co... przyszedłem cię odwiedzić i sprawdzić jak się czujesz... a ty co robisz na dworzu ? Przecież jesteś chora...- powiedział podniesionym tonem głosu.
- Jestem na spacerze z psem, a poza tym już prawie wyzdrowiałam, i jutro idę do szkoły - końcówkę wypowiedziała z małym smutkiem.
- Oj nie przesadzaj, został ci tylko tydzień szkoły, więc nauki nie będzie zbyt dużo...
- Fakt...ale ja chce już wakacje...- rozmarzyła się.
- Nie martw się, ale teraz już chodź do domu.
- Wiesz... wole nie, bo jest moja mama.
- Oj..to powiesz, że przyszedł twój kolega i daje ci korepetycje - wymyślał Rocky.
- Jasne...korepetycje na ostatni tydzień roku szkolnego.
- Czy ja powiedziałem, że korepetycje z przedmiotów szkolnych?? - uśmiechnął się do niej.
- ...to znaczy? - patrzyła podejrzliwie.
- ... z gier komputerowych...
- Haha... korepetycje z gier... ale wymyśliłeś... no dobra, chodź... - i dziewiętnastolatek podążył za dziewczyną.
~ Ross i Abi ~
Podczas podróży nastolatka uważnie patrzyła, gdzie jedzie chłopak.
- Czekaj... czy my jedziemy do kina?
- Dokładnie... - uśmiechnął się do niej.
Zaparkował samochód i poszli w stronę budynku. Blondyn przed wejściem założył kaptur i ciemne okulary. Sam podszedł do kasy, a dziewczynę zostawił przy sklepiku kinowym, z przekąskami. Po kilku minutach podszedł do niej już z biletami w dłoni.
- To na co idziemy?? - spytała zaciekawiona piętnastolatka.
- Dowiesz się później... - mówił tajemniczo.
- Okeey... to kupimy m&m'sy?, bo ja je uwielbiam...
- spoko i chcesz do tego cole? - zaproponował.
- Tak, i chyba to wszystko.. - chłopak zapłacił i poszli na sale kinową.
Oczywiście przed seansem nie obyłoby się bez reklam, Abi wtedy prawie zasnęła, ale gdy tylko dotknęła zmęczoną głową ramienia chłopaka, ocknęła się. Po chwili zabrzmiał straszny dźwięk i na ekranie pokazał się wielki napis "Paranormal activity". Blondynka zatrzęsła się, a Ross popatrzył na nią kątem oka, ale nic nie zrobił. Ona nachyliła się bliżej niego i szepnęła:
- Zabrałeś mnie na Horror?! Nie lubię ich, bo... boję się...
- Będzie dobrze, on podobno nie jest taki straszny.
Film się zaczął i wszystko byłoby dobrze, ale osiemnastolatek też nie lubi horrorów, bo się ich boi. Mimo wszystko zrobił to dla... to się okaże dlaczego...
Hej, kolejny rozdział... tak wiemy, ostatnio nie dodajemy zbyt często postów na bloga, ale szkoła, nauka itp. sprawy. Teraz czekają nas przygotowania do egzaminu, więc nie wiemy kiedy będzie kolejny rozdział. To zależy od weny i szybkości naszej nauki -.- .
Jeszcze jedno, tak jak pewnie każdy z was wie, 5 lutego odbył się pierwszy koncert R5 w Polsce. Byłam na nim, ale nie zrobiłam o nim żadnego postu, jeśli chcecie, żebym coś napisała o show i dodała kilka fotek to piszcie w komach.
A i nie zapomnijcie o tym, że jak czytacie rozdział to skomentujcie go, To dla nas bardzo ważne, bo motywuje do pisania :) .
Basia <3
Piosenka tytułowa:
Hej, kolejny rozdział... tak wiemy, ostatnio nie dodajemy zbyt często postów na bloga, ale szkoła, nauka itp. sprawy. Teraz czekają nas przygotowania do egzaminu, więc nie wiemy kiedy będzie kolejny rozdział. To zależy od weny i szybkości naszej nauki -.- .
Jeszcze jedno, tak jak pewnie każdy z was wie, 5 lutego odbył się pierwszy koncert R5 w Polsce. Byłam na nim, ale nie zrobiłam o nim żadnego postu, jeśli chcecie, żebym coś napisała o show i dodała kilka fotek to piszcie w komach.
A i nie zapomnijcie o tym, że jak czytacie rozdział to skomentujcie go, To dla nas bardzo ważne, bo motywuje do pisania :) .
Basia <3
Piosenka tytułowa:
<3
Genialny ^.^ Oboje nie lubią horrorów... To się na pewno ciekawie skończy heh ^.^
OdpowiedzUsuńCzekam na next =]
Buahahahahahahha xD
UsuńOjeju... Bardzo Dziękujemy <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńfajne roździał czekam na nextai zapraszam na tego bloga jest zaje .biSty za przeproszeniem. http://i-hate-you-or-love-you.blogspot.com/2013/12/rozdzia-18.html?m=1
OdpowiedzUsuń