- Ross Co ty robisz!? - siostra uchyla drzwi do pokoju chłopaka - biegasz po ścianach, czy co? Mój pokój się cały trzęsie!
- Wejdź to zobaczysz - prychnął, siedząc na podłodze, opierając się o łóżko Rikera, który wcześniej poszedł do Ratliffa.
- COŚ TY ZROBIŁ??? - Rydel zobaczyła w CAŁYM pokoju zawartość walizki brata.
Blondyn szybko wstał i podszedł gwałtownie do siostry.
- ONA ZNOWU NIE ODBIERA!!! - krzyknął - Wiedziałem, że tak będzie. Nawet jej o tym powiedziałem. Myślałem, że to podziała...
- może... Jeszcze śpi. W końcu jest...
- 11, kto śpi o tej godzinie?!
- Uspokuj się! - nie wytrzymała. - Nie wiemy przez co przeszła? Ma depresję i jak mogłam się domyślić, dużo gorszą od twojej ! Daj jej trochę czasu...
Zaniemówił.
- ale... My... Jutro rano jedziemy do Paryża... - uronił kika łez i wtulił się w siostrę.
- spokojnie, coś wymyślę. - poklepała go i po chwili posprzątała pokój i poszli na śniadanie.
~Rydel~
Po skończonym posiłku poczułam, że moja komórka wibruje mi w jedej z kieszeni spodni. Szybko wyszłam z bufetu przed hotel i odebrałam, nie patrząc kto dzwoni.
- Rydel? - po pięciu sekundach rozpoznałam głos po drugiej stronie.
- Abi?!
- Przpraszam za Rossa, napewno się wkurzył.
- Troszeczkę... - nie chciałam jej denerwować.
- Przyjdź z nim pod Big Ben'a za 2 godziny...
Później usłyszałam już tylko przerywane pikanie.
O___O zdziwiłam się, że do mnie zadzwoniła... Ale teraz jeszcze bardziej chcę wiedzieć, dlaczego nie odbierała od Rossa... Ja już jej nie rozumiem. No ale okey... Teraz tylko wystarczy, abym wraz bratem odłączyła się od zespołu na chwilę i znalazła się przy Big Benie. Tak, to będzie trudne. Muszę powiedzieć o tym Rikowi i mamie...
Gdy wróciłam do jadalni, moja rodzinka jadła ostatnie kęsy śniadania, ale Ross i tata zawizięcie o czymś dyskutowali. Usiadłam koło mamy i teraz już wiedziałam o czym 'rozmawiali' panowie, a raczej prowadzili ostrą wymianę zdań.
- Mówiłem ci, że tak będzie. - odparł spokojnie ojciec.
- Że niby jak będzie?! Przecież miałem z nią kontakt.
- HaHa ... Nie żartuj sobie ze mnie. Jaki kontakt? ... Może o czymś nie wiemy, może cały czas odbierała twoje telefony, pisała smsy a ty nas wprowadzałeś w błąd. - powiedział z ironią.
- Tato.. - postanowiłam zainterweniować, widząc pojawiające się łzy w oczach brata.
- Rydel nie teraz. No powiedz nam! - po kilku minutowej ciszy dodał - gdybyś się mnie wtedy posłuchał...
- To postąpiłbym sprzecznie w stosunku do mojego serca.
- ale dobrze w stosunku do rozmumu.
- Miłość jest ważniejsza od Rozumu. - wycedził przez zęby.
- Chyba głupota, a nie miłość - prychnął, kończąc posiłek. Przy stole jaki i w jadalnie panowała niemiła atmosfera i absolutna cisza. Jednak nagle Ross wstał gwałtownie, wywracając przy tym krzesło.
- Co ty powiedziałeś?! - powiedział cicho, ale zrozumiale. - zadałem pytanie...
Podszedł szybko do ojca i krzykną na całą salę:
- JESTEM JUŻ DOROSŁY I WIEM CO TO MIŁOŚĆ!
- Ty może tak, ale ona Nie. - powiedział normalnym tonem głosu patrząc na syna. Uśmiechnął sie i otarł usta serwetką.
- Nie masz prawa oceniać Abbely!!!
- Mało tego, powiem ci, że jest niedojrzałą dziewczyną, która urwała się z jakiejś bajki i doczepili na sekundę do nas jak rzep. ONA JUŻ CIĘ NIE KOCHA, POGÓDŹ SIĘ Z TYM!
Ross odwrócił się i stanowczym krokiem zaczął kierować się w stronę wyjścia z hotelu. Przy wyjściu chód zmienił się na bieg i tyle go widzieliśmy.
Zniknął.
Później wszyscy wyszliśmy z pomieszczenia i mama odezwała się:
- Dumny jesteś?
- to znaczy?
- z siebie.. czy jesteś z siebie dumny?
- Stormie przecież ktoś musiał mu o tym powiedzieć. - powiedział spokojnie.
- Nie prawda, a nawet jeśli ,.. TO NIE W TAKI SPOSÓB! - podniosła ton głosu. - jak jesteś taki mądry, to teraz go szukaj, bo chłopak w jego wieku jest nieobliczalny.
- sam wróci, nie jest już dzieckiem, przecież sam powiedział, że jest 'dorosły'. - zaśmiał się.
Po chwili ciszy, mama szepnęła tylko :
- za mało wycierpiał? Za mało mieliśmy z nim przez to problemów? - i wyszła przed budynek by sprawdzić, czy jej syn nie chowa się gdzieś pobliżu.
Pozostali skierowali się do swoich pokoi, a ja nie wiedziałam co zrobić... Zadzwonić do Abi? Iść szukać brata? Próbować się z nim skontaktować? Czy czekać?
Tak, zadzwonię do Abi.
~Ross~
Jest 16:30. Przez cały czas do tej pory biegłem po różnych uliczkach, nie zwracając uwagi gdzie jest mój hotel. W końcu zwolniłem i zadzwoniłem do kilku osób w pewnym bardzo ważnym celu. I poszedłem pod przekazany mi przez nich adres. Wcześniej wszystko obmyślając.
Zapukałem.
Otworzyła mi.
- ROSS??? - była nieźle zdziwiona. - ale jak tutaj trafiłeś? Wiesz jak Rydel i twoja rodzina się o ciebie
Nie dokończyła bo zamknąłem jej usta, ciepłym i stęsknionym, pocałunkiem. Ona się trochę speszyła, lecz nie uciekła. Zachowała się jak moja prawdziwa Abi. Poprostu mnie przytuliła.
- Wejdź - powiedziała.
- Umm, a są twoi kuzyni?
- Nie, wrócą za godznię.
- Doskonale... - szepnąłem. Usiedliśmy na kanapie, a ona spytała:
- Jak się dowiedziałeś, że tutaj jestem?
- Mam trochę znajomości, nie było to proste, ale udało się ciebie znaleźć.
- Aha
Zapanowała nieprzyjazna cisza. Przerwałem ją.
- Kochasz mnie? - [no i co tato?! Nadal jesteś pewny swoich słów?!]
- tak...a ty kochasz mnie?
- Tak
- mimo tych wszystkich listów, nieodebranych telefonów, smsów? - dopytała z lekkim niedowierzaniem.
- Tak. Dzisiejsze nie odbieranie ode mnie też nie mam ci za złe... dzięki Rydel - uśmichnąłem się nieznacznie.
- mimo tych wszystkich listów, nieodebranych telefonów, smsów? - dopytała z lekkim niedowierzaniem.
- Tak. Dzisiejsze nie odbieranie ode mnie też nie mam ci za złe... dzięki Rydel - uśmichnąłem się nieznacznie.
- Przepraszam.
Znowu cisza. Mój plan wyglądał inaczej. Ross gdzie twoja odwaga i poważne plany?! Powiedz to, TERAZ!
- Abi, chodź ze mną! - powiedziałem stanowczolub przynajmniej tak się starałem.
- ale gdzie? - uśmiechnęła się ciepło.
- Uciekniemy i nikt nas już nie rozłączy.
- Oj, nie żartuj sobie.
- Abi, ja nie żartuję. Wszystko dokładnie obmyśliłem.
Patrzyła na mnie dziwnym wzrokiem, była w nim nuta niedowierzania, litowania i miłości.
- Do powrotu twoich kuzynów mamy około 40 minut, więc zdążysz się spakować. Później taksówką podjedziemy do hotelu gdzie jestem zakwaterowany. Moja rodzina na 18 jest umówiona w restauracji z managerem, więc nie będę miał problemu w zabraniu swoich rzeczy. Później pojedziemy do innego hotelu, tam przeczekamy noc, a rano polecimy gdzie tylko chcemy.
Tylko Ty i Ja.
- a-a-ale Ross dlaczego chcesz uciekać?
- Nie chcę cię znowu stracić. Nie chcę, żebyś miała depresję, miałaś ją przezemnie więc i ja ci pomogę z niej wyjść. Na początku będzie trudno, ale z czasem sobie jakoś poradzimy.
- nie możemy poprostu spędzić razem jednego dnia i później utrzymywać kontakt?
- A co jeśli znowu się do mnie nie odezwiesz?! Poza tym, mój ojciec nie traktuje naszego związku poważnie. Nie pozwoliły mi na kontakt z tobą.
- to chodźmy do niego i porozmawiajmy z nim...
- już rozmawiałem. Śmiał się ze mnie... MÓJ WŁASNY OJCIEC!
- nie płacz - przytuliła mnie. Tego potrzebowałem, fali wsparcie przekazanej przez uścisk. - więc dobrze, uciekniemy.
~Abi~
Niepewnie wkładałam wszystkie rzeczy do walizki. Do torby wzięłam paszport, kilka funtów i komórkę... W razie powiadomienia kuzynów o zaistniałej sytuacji. Jednak wyciszyłam ją.
Kocham Rossa, ale w głębi duszy wierzę, że ktoś lub coś go powstrzyma go i nie uciekniemy.
On wziął moją walizkę, a ja założyłam przez ramię torebkę. Zostawiłam klucz w recepcji i wyszliśmy.
Tak jak mówił blondyn, zamówił taksówkę i pojechaliśmy do hotelu. Ross ubłagał klucz od recepcjonistki i wjechaliśmy windą na górę. Była 18:30 i widziałam, że bardzo się spieszy, aby zdążyć. W końcu zjechaliśmy pospiesznie na dół, przekazaliśmy klucz recepcji i wyszliśmy. Taksówka bardzo się spóźniała, a Ross się nerwowo rozglądał. Ja wydawałam się spokojna, lecz w środku cała się trzęsłam. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu, oczywiście 20 nieodebranych połączeń od Ally i Maxa. Schowałam komórkę i nagle w oddali po lewej stronie dostrzegłam...
Hej,
Hmm...Rozdział jest dłuższy niż ostatnie i trochę się w nim dzieje; mam nadzieję, że jest ciekawy ;)
A co do nowego wyglądu to pojawi się on nieco później, bo mam małe problemy :P
Hmm...Rozdział jest dłuższy niż ostatnie i trochę się w nim dzieje; mam nadzieję, że jest ciekawy ;)
A co do nowego wyglądu to pojawi się on nieco później, bo mam małe problemy :P
Piszcie komentarze :)
Piosenka tytułowa:
- "Pusty Dom" - Grzegorz Hyży & TABB
Piosenka tytułowa:
- "Pusty Dom" - Grzegorz Hyży & TABB
<3
wow
OdpowiedzUsuńco ten Mark zrobił?!
ojcowie czasami nie mają wcale wyczucia -.-
heh...
czekam na nexta :*
pozdrawiam <5
Świetny rozdział.Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ale.... Czemu w takim momencie?!?!?! Dlaczego?!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że szybko będzie następny ;)
Czekam na next :)
hej :) nie mogę się nie doczepić:P w ostatniej części: Bohaterka używa raz rodzaju męskiego raz żeńskiego, to jest mylące, nie wiadomo o kogo chodzi... a jeśli chodzi o wydarzenia, Abi nie bądź głupia, nie jedź z nim, to nie jest chłopak dla ciebie... :P
OdpowiedzUsuńSorki ominęłam to, ale już poprawiłam ;)
UsuńDlaczego uważasz, że Ross nie jest chłopakiem dla Abi?
Wg mnie jakby był mądry, a jest przecież starszy od niej, to w jej sytacji(depresja) nie proponowałbym jej takiego rozwiązania:) ale to jest moja opinia...
UsuńRozdział po prostu nic dodać nic ująć <3 Cudowny <3 Czekam z niecierpliwością na nexta <3
OdpowiedzUsuńŚliczny wygląd *o* taki w stylu pastel goth <333
OdpowiedzUsuń