niedziela, 14 grudnia 2014

40. "My friends in L.A. they don't know / Where I've been for the past few years"

Na początek mały przerywnik:
Do tej pory jeszcze żaden z moich rozdziałów nie został zadedykowany którejś z osób, ale dzisiaj się to zmieni
Pragnę zadedykować ten rozdział oraz złożyć najserdeczniejsze życzenia, jednej z moich wiernych czytelniczek, (zawsze piszącej komentarze pod rozdziałami) i cudownej bloggerce, która wczoraj obchodziła urodzinki - Ani Grzesik <5
[P.S. Bardzo lubę i zawsze czekam na twoje komy ^^]


- Córeczko na pewno wszystko wzięłaś?
- tak mamo
- spakowałaś misia? 
- MAMO! 
- oj dobrze przepraszam...
- pamiętasz to o czym cie mówiłam?
- tak
- no to pamiętaj, adres podałam Ally ona już wszystko wie. Zadzwońcie od razu jak wylądujecie. Jakbyście miało problemy to zawsze możesz dzwonić.
- dobrze
- Właśnie !
- CO? - przestraszyła się.
- masz telefon? Portfel? 
- tak
- A paszport ?!
- mamo...spokojnie, wszystko mam, a w razie gdybym zapomniała to wyśledzenia mi pocztą.
- no dobrze. Przepraszam, ale nie codziennie wysyła się córkę na inny kontynent.- przytuliła córkę. 
Abi razem z rodzicami i Bellą pojechała na lotnisko, gdzie miała się spotkać z Ally i Hope.
- Część ! - nastolatka krzyknęła radośnie i podbiegła do kuzynki.
- Gdzie jest Hope? 
- Umm miała przyjechać z mamą... Nie ma jej jeszcze?
- Nie, przynajmniej jej jeszcze nie spotkałam.
- Hej Ally - przywitał się Jack (tata Abi).
- Cześć wujku, ciociu. 
- a ja? - spytała zawiedziona Bella, która właśnie wychyliła się zza Mamy.
- Och witaj księżniczko - zaśmiała się dziewczyna i bierze ją na ręce. - Trochę się stresuje. - zerknęła nerwowo na Rodzinkę Rebely 
- Spokojnie, na pewno sobie poradzisz - Jack dodawał jej otuchy.
- Mam nadzieję - uśmiecha się i po chwili dodaje - Samolot mamy za 2 godziny, bilety już odebrałam, ale musimy jeszcze przejść przez kilka procedur, a jako, że lecimy do USA musimy przejść tę dłuższą 'trasę'.
- eh, czyli powinnyście się już zbierać... - rzekła Kate. - ...ale Ho..
W tej właśnie chwili zauważają biegnącą w ich stronę dziewczynę o ciemnych, brązowych włosach, splecionych w dwa warkoczyki, trzymającą za sobą walizkę na kółkach, które sprawiały wrażenie, że za chwilę się odkręcą, przez dużą prędkość. Hope była ubrana w czarne jeansy, zresztą jak zawsze, białą koszulkę na ramiączka, a w pasie miała przewiązaną granatową w czarną kratkę, flanelową koszulę. Gdy dobiegła do już zebranych odstawiła walizkę, oparła o głowę na ramieniu Abi ( co także robiła często) i zaczęła sapać. 
- o wilku mowa - uśmiechnęła się Kate.
- dzie-dzie-dzień dobry - wydusiła z siebie Hope i podała rękę rodzicom Rebely i Ally. 
Kiedy Bella odchyliła się, aby zobaczyć kto przyszedł, szybko ześlizgnęła się z Kuzynki i podbiegła do ciemnowłosej nastolatki. 
- Cześć mała! - powiedziała radośnie.
- Hi hi Hej duża - Bella zaczęła się śmiać ze swojego przywitania i przytuliła się do starszej
- Witam - powiedziała mama Hope która własnie do nich doszła.
Po grupowym przywitaniu Ally spojrzała na zegarek
- może już lepiej chodźmy, co?
- jak tylko Bella puści moje nogi.
- no to wszystko przepadło... przecież ona się tera od ciebie nie odczepi - wzdycha Abi, ponieważ wie, że jej siostra uwielbia Hope.
- Dziewczyny, serio mowie, chodźmy!
- A gdzie twoja siostra - pyta nieprzerywalnie Abi.
- Eh jest chora i została w domu z babcią, ale dobrze wiemy, że jeśli bylaby tu to ta samo nie odczepiłaby się od ciebie. - nastolatki zaczeły się śmiać, lecz gdy zobaczyły zdenerwowaną Ally zaczęły się żegnać z rodzicami. Trochę to trwało za nim rodzice wyściskali swoje pociechy i przytulasy o Belli, które równie dobrze można nazwać duszalcami.


~Abi~

Chwyciłyśmy walizki i zaczełyśmy je za sobą ciągnąc, kierując się do pierwszego przystanku na drodze która prowadziła do hali odlotów...
Po odhaczeniu wszystkich punktów usiadłyśmy i musiałyśmy czekać na samolot jeszcze godzinę!
Rodzice już poszli wiec zostałyśmy same...dum...Dum...DUM xD
Najpierw pogadałyśmy chwilkę we trojkę, ale później Ally skupiła się na pilnowaniu czasu, Hope włożyła słuchawki i zaczęła słuchać piosenek 30 Seconds To Mars i Ellie Goulding, a ja z nudów weszłam na instagrama.
O Boże nie było mnie tu chyba z 9 miesięcy... tyle zaległości! Na początku przejrzałam insta znajomych, a później weszłam na R5. 
Jejuśku, pomimo godziny czasu, nie udami się przejrzeć wszystkich ich zaległych zdjęć, wiec oglądam je tylko wybiórczo. Następnie wchodzę na profil Rikera, Rockyego, Rylanda, Stormie, Rydel. Na jej stronie zatrzymałam się na dłuższą chwilę, n jednym ze zdjęć była z Rossem .... UŚMIECHNIĘTYM Rossem, co było rzadkością na poprzednich przeglądanych przeze mnie zdjęciach. Spojrzałam na datę, ej przecież to ten dzień, w który zadzwoniłam do Rydel i powiedziałam o szkole. 
Następnie otworzyłam profil Rossa, nie dodał zbyt wielu zdjęć, a tym bardziej ze swoim udziałem. Przeczytałam opisy do kilku z nich. Ponownie TA data +jego zdjęcie, na którym ma delikatny uśmiech. Fotografię Podpisał cytatem z jednej z moich ulubionych piosnek, którą wykonuje jego ulubiony zespół. Gdy był jeszcze w Polsce, przed trafieniem do szpitala, kiedy miedzy nami było fantastycznie, puścił mi kilka piosenek The Script i od tamtej chwili uwielbia ich utwory, a w szczególności ten.
Podpis: " Oh If You could see me now..."
Od razu moje serce rozpromieniło się a moje policzki nabrały różowego koloru.
Zerknęłam jeszcze na instagram Ellingtona, na którym z tąsamą datę był obrazek z napisem:
" Today my life is starting change..." - chodzi o mnie? Nie na pewno nie, a może jednak... przygryzam lekko dolną wargę.
Z tymi rumieńcami i ustami wyglądam jakbym chwile temu wtulała się w mojego chłopaka. Po chwili jednak potrząsam głową. Wszystko znika i pojawia się uśmiech.
Klikam na ikonkę aparatu. Robię zdjęcie samolotom, które stoją za szklanymi oknami lotniska, oznaczam Hope i podpisuję : We're flying away! :D , i udostępniam. 
Nagle po ogromnej sali rozlega się kobiecy głos 
- Osoby lecące do Los Angeles proszone są o kierowanie się w stronę korytarza 2b. Wylot za 25 minut.
Moja kuzynka natychmiast się zrywa, a my chwilę po niej. 
- okej bierzcie torby i walizki, teraz szybko musimy iść oddać walizki. Nie zostawcie to czegoś! - powiedziała nasza nasza tymczasowa opiekunka.
Wykonałyśmy rozkazy xD i razem z innymi ludźmi weszłyśmy do korytarza 2b.
Po 10 minutach szukałyśmy naszych miejsc w samolocie. 
- Ja przy oknie - od razu zaklepuję. 
Z mojej prawej strony usiadła Hope a dalej Ally, która 20 raz sprawdzała torebkę.






Hej,
Uważam że rozdzial jest bardzo fajny, mimo, że w większosci został napsany w nocy... eh uwielbiam  nie spodziwane pory przychodzenia mojej weny : P

Zapraszam także do głoswania w nowej ankiecie, znajdującej się po prawo :)
A tutaj wklejam wan wyniki ostatnio zakończonych ankiet:


Co do zakładki nowej bohaterki Hope...
Wiem, że obiecywałam ją już chyba z mesiąc temu, ale ciągle o niej zapominam, a teraz ostatn tydzien szkoly i musze jeszczepilnowa ocen, wiec postaram sie ją stworzyć do 22.12

Jeszcze raz życzę wszystkiego najlepszego, spełnienia wszystkich marzeń oraz weny do pisania blogów dla Ani ;)

Piosenka tytułowa
- Good Life - One Republic



<3

5 komentarzy:

  1. dziękuję Ci za dedykację :3 z całego serca :3
    też kocham 30 second to mars :3
    rozdział świetny :)
    tak jakby wprowadzenie do akcji takiej najprawdziwszej :3
    jesteś najlepsza ;)
    jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam <5
    P.S.
    czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział 😃 czekam na następny, mam nadzieje ze szybko dodasz 😃

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj jaka ta Ally zasadnicza :P wszyscy z tego kraju emigrują to Abi też... powodzenia w dalszym pisaniu

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział ;) tak jakoś polubiłam Hope strasznie, chociaż była na razie mało ;P Bd czekać na te zakładkę baaardzo niecierpliwie ;)
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Bardzo się cieszę z tego wyjazdu Abi Ally i Hope :) proszę.... Nie zepsuj tego! :D

    OdpowiedzUsuń