środa, 30 grudnia 2015

50. " Brakuje dni / Zapomnij mi. "

- CO? Jak to jeszcze nie powiedziałeś Kelly?! - krzyczała Abi.
- No, no, nie było okazji... - mówił speszony Ell.
- Nie było okazji? Do tego nigdy nie będzie okazji! 
- Tak jakoś wyszło, przepraszam Abiś... - mówił z niewinną miną.
- Ty mi tutaj nie abisiuj! Jeżeli 'tak jakoś wyszło' to teraz też tak jakoś wyjdzie, że się pożegnam. - zatrzymała się i odworóciła.
- A ty to co?! - chłopak krzyczał do oddalającej się dziewczyny. - Sama dizałasz na dwa fronty! - młodsza stanęła i popatrzyła na niego.
- O... Teraz przesadziłeś.
- Nie wydaje mi się. - chciał kontynuować, ale Rydel im przerwała.
- To ja już wróce sama do domu... Cześć - pomachała na pożegnanie i szybko odeszła od pary.
- Jeżeli pokłócisz się z Rossem lub on coś wywinie, lub będzie cię zdradzał, to przylecisz do mniej będziesz mi wmawiać, że mnie kochasz i niedługo rozstaniesz się z nim. Oczywiście tak samo jest w odwrotną stronę! - mówił wkurzony.
- Wcale. Tak. Nie. Jest. - cedziły przez zęby.
- Czyżby? To co teraz zrobisz? Bo na pewno nie zadzwonisz do Niego lub się z Nim nie spotkasz... - rzekł z sarkazmem i bezczelnie się uśmiechnął.
Abi otworzyła usta, lecz ostatecznie pokręciłam głową i uciekła. 
Po kilku minutach przestała biec i zdyszana spokojnym krokiem wróciła do domu. Wchodząc po cichu otworzyła drzwi, aby nie obudzić innych. Była pewna, że o 3 w nocy już wszyscy śpią. Zdjeła buty i skierowała się do swojego pokoju. Przechodząc obok pozostałych pomieszczeń zobaczyla zapalone światło w pokojach Hope i Ally. Otworzyła drzwi od pierwszego pokoju. 
- Hope? Co ty jeszcze robisz o tej godzinie? - spytała zdziwiona. 
- Haha... yyy o cześć Abi. - odezwała się przerywając patrzenie w ekran telefonu. 
- A, pisze z Rockym, już za chwile idę spać. 
- Ahaa... To dobranoc. - wyszła z pokoju i od razu zadała sobie pytanie: ONA I ROCKY?!?! Czyż bym coś przegapiła przez zaangażowanie się w sprawę Rossa? Uchyliła następne drzwi i zobaczyła Ally piszącą coś na laptopie. Oparła sie o framugę drzwi i odezwała się. 
- Do tej pory szukasz pracy? - zaskoczona dziewczyna odwróciła się nagle. 
- Boże, Abi. Wystraszyłaś mnie...i nie, nie szukam już pracy. 
- To co robisz o tej godzinie? 
- Nie ważne... - powiedziała i usłyszała dźwięk powiadomienia na fb, i od razu zaczeła coś pisać na klawiaturze. -... Idź już spać! 
- A ty? - dziewczyna już nic nie odpowiedziała tylko zaczeła sie śmiać do ekranu laptopa. 
Abi weszła do swojej sypialni, szybko się przebrała i padła na łóżko. Słysząc z innych pokoi ciągły śmiech zakryła głowę poduszką już zasypiała, gdy usłyszała dźwięk swojego telefonu.
 
SMS od: Ross
Śpisz już?
 
SMS od: Abi
Próbuję...coś się stało?
SMS od: Ross
Tak, wyjdziesz przed dom?
SMS od: Abi 
Po co mam wychodzić o tej godzinie?!
SMS od: Ross
Proszę, wyjdź
 
SMS od: Abi
Eh, co ja robię... Ally mnie zabije.
Będę za chwilę.

Dziewczyna ponownie ubrała się w ciuchy, wyszła z pokoju jak najciszej mogła i poszła do drzwi wyjściowych. Przez weneckie okna zobaczyła blondyna siedzącego na schodach przed jej domem. Założyła trampki, zarzuciła na siebię kurtkę jeansową i wyszła.
Usiadła obok chłopaka, a ten popatrzył na nią ze zmartwioną miną. 
- To co się stało? - spytała.
On odwrócił wzrok i popatrzył przed siebie. - Um... bo... - gryzł się z myślami, czy ma jej powiedzieć o Lau. 
- Bo? - dopytała z lekkim zdenerwowaniem.
- Chciałaś, żebym pokazał ci miasto i pomyślałem sobie, że moglibyśmy to zrobić. - przemilczenie w sprawie Laury, było teraz chyba najlepszym wyjściem i uśmiechnął się w stronę blondynki.
- Teraz?!
- Tak.
- Ale przecieź mamy jutro szkołę!
- Wiem, ale nie mogłem spać... - teraz kłamstwo.
- Ookeey... - wiedziała, że to nie prawda, wstała i dodała - To gdzie idziemy?




 
HEEEJ :D
To już 50 ROZDZIAŁ O.O (trochę trudno mi w to uwierzyć), który jest dość dynamiczny...
Piszcie mi swoje opinie w komentarzach ;)
Tak na marginesie dodam, że dzisiaj jest 30.12.2015r. czyli trzecia miesięcznica koncertu R5 w Polsce xD.
Do następnego rozdziału ;)
 

Piosenka tytułowa:
- "Zapomnij mi" - Sarsa


 



<3

poniedziałek, 7 grudnia 2015

49. "How deep is your love?"

godzina 23:30
Cała trójka podeszła pod drzwi klubu i weszli do środka. Na wejściu stało dwóch ochroniarzy, którzy wpuścili ich nie zważając na wiek. 
Przez szklane drzwii było słychać dudniącą muzykę i widać migoczące światła.   
...

Ratliff pierwszy otworzył drzwi,  przepuszczając w nich Rydel i Abi. Potem cała trójka skierowała się do kolumny stojącej niedaleko nich.
- Dobra, to jaki jest plan? - spytał chłopak. 
- Na początek musimy znaleźć Rossa, a potem będziemy go śledzić. 
- Okeeey , a cel to.... 
- Chcę zobaczyć czy Ross i Laura to na prawdę tylko przyjaciele.
- To ja pójdę się rozejrzeć... - po kilku minutach wrócił i zaprowadził dziewczyny w odpowiednie miejsce. Stanęli przy ścianie, on wpatrywał się w oczy Abi i zaczął:
- Jak popatrzycie się na parkiet, to najbliżej nas stoi dziewczyna w czerwonej sukience, a dwa metry w lewo od niej stoi chłopak w kapturze, czyli nasz poszukiwany. 
- Obściskuje się z nią. Ugh, nie mogę na to patrzeć. - stwierdziła najmłodsza i stanęła tyłem do parkietu. 
- Okey, to co teraz? - spytał szatyn. 
- Nie wiem, ale na pewno nie mam zamiaru teraz sie na nich gapić przez kilka godzin. 
- To może chodźmy potańczyć, albo chociaż usiąść. - zaproponowała Delly. 
- Tylko ktoś musi ich mieć cały czas na oku. 
- Da się zrobić, będę jak ninja - zażartował Ratliff - w końcu mam kaptur. 
- Ale Ell nie będzie ci trochę gorąco? Bo jak widzę to niestety nie mamy szans na miejsca siedzące. - popatrzyła na niego Abi. 
- Jakoś wytrzymam.  
- A i mam prośbę. Nie pij, bo ostatnio źle się to skończyło zarówno dla ciebie, dla mnie jak i dla Rossa. - Dobrze mamo - powiedział z ironią. 
Po godzinie gadania i wypiciu drinka grupa weszła na parkiet. Po chwili Ratliff poszedł szukać Raury, którą w między czasie zgubił.  
Ross i Lau siedzieli na kanapach i pili coś, więc chłopak mając chwilę na odpoczynek usiadł przy barze i zamówił drinka. Co jakiś czas namierzał wzrokiem Abi i Rydel, które skakały w tłumie. Po 30 minutach nie mógł już patrzeć na klejącą się parę i wrócił do blondynek. 
- I jak tam? - spytała najmłodsza. 
- Siedzą i coś piją. Egh nie mogłem już na to patrzeć. - mówił skrzywiony. 
- Och czyżby?! Ty nie mogłeś patrzeć? A co ja mam powiedzieć? - pytała z sarkazmem Rydel. 
- Hahaha, oj przepraszamy cię. - blondynka wysłała jej buziaczka. Wtedy Ellington przytulił Abi, żeby specjalnie wkurzyć przyjaciółkę. 
- Dzięki ... To wy tu się poobściskujcie, a ja pójdę się przejść. Para machnęła do Rydel, która skierowała się do wejścia na balkon. Z ciekawości weszła na górę. 
Były tam kanapy ze stolikami i ludzie, którzy odpoczywali podpierając się na barierkach. Dziewczyna poszła w ich ślady i patrzyła na szalejący tłum. DJ akurat puścił wolniejszy kawałek i blondynka spojrzała na przytulonych Abi i Ella. Później zauważyła jak do tańczących dołączają Laura i Ross. Para niebezpiecznie zmierzała w stronę znajomych.  
- O nie - szepnęła przerażona Delly. Oderwała się od barierek i jak najszybciej zbiegła po schodach, a następnie przeciskając się dotarła do przyjaciół. Nie mając czasu na wyjaśnienia, chwyciła Abi za rękę i Pociągnęła parę za sobą. 
Razem stanęli w rogu sali. 
- Rydel?! - krzyknął z wyrzutem chłopak.  
- Przepraszam was, ale zauważyłam Raure, która kierowała się w waszą stronę. - mówiła zdyszana. 
- Uff... dzięki. Całe szczęście, że to zrobiłaś, bo oni nie mogą nas zobaczyć. - przytuliła ją Abi. - Po za tym jestem już zmęczona. 
- Na balkonie widziałam kilka wolnych miejsc. - starsza wskazała na górę. 
- To wy idźcie, a ja pójdę po coś do picia. - wtrącił chłopak. 
- Tylko nie przesadzaj - młodsza puściła mu oczko i odeszła. 
Po 15 minutach grupa siedziała już razem i gasiła pragnienie zimnymi napojami. 
- Mmm kokosowy...  
- Taki jak lubisz kochanie. - Ell ucałował ją w skroń i objął ramieniem, a jej policzki oblały się rumieńcami. 
- Aww kupiłeś mi truskawkowy. - uśmiechnęła się druga dziewczyna. - Ale mnie nie całuj - skrzywiła się na samą myśl. Przez co grupa roześmiała się i piła dalej. 
Po godzinie chłopak zauważył, że Ross i Laura kierują się do wyjścia, więc oni także musieli się zbierać. Zeszli po schodach i w bezpiecznej odległości szli za parą. 
Kiedy wyszli na zewnątrz zawiał zimniejszy wiatr. Laura wzdrygnęła się, a Ross dał jej swoją kurtkę. 
- Jak ten padalec może to robić?! - wkurzyła się Abi. 
- Po prostu nie patrz na nich. - powiedział Rat i objął ją ramieniem. 
Po 15 minutach para skręciła w osiedle domków. 
- Ech, nie chcę cię denerwować, ale o ile się nie mylę to tu w okolicy mieszka Laura. - Rydel niepewnie spojrzała na przyjaciółkę. 
- Na pewno chcesz wiedzieć jak to się skończy? Może wrócimy już do domu? - spytał Rat.
- Tak! Chcę wiedzieć czy on choć trochę się opamięta. - dziewczyna z przekonaniem spojrzała na chłopaka i dodała - A jesli nie to mam pewien pomysł... 
Po 5 minutach Raura skręciła na podwórko, jak się okazało, Marano. 
Szatynka oparła się o drzwi, przyciągnęła blondyna i pocałowała go namiętnie, po czym otworzyła drzwi i oboje weszli do środka. 
- I co teraz? - spytała schowana za żywopłotem Delly. 
- Ooo nie... Ja im na pewno nie pozwolę się tak dalej bawić. - powiedziała młodsza i wyciągnęła telefon. 
- Chyba nie zamierzasz teraz do niego dzwonić i powiedzieć mu o wszystkim?!?! - Ell otworzył szeroko oczy na co blondynka się zaśmiała. 
- Tak, zamierzam do niego zadzwonić, ale nie powiem mu o naszej grupce. - odpowiedziała i wybrała numer Chłopaka. 
Po chwili sygnału odebrał 
- Ross? - Abi udawała, że jest smutna. 
- Abi?! - nie krył zdziwienia - Dlaczego nie śpisz? 
- Nie mogę zasnąć... i tęsknię. 
- Cicho! - szepnął. 
-Ross ... czy ja słyszałam kobiecy głos? - spytała z podejrzeniem. 
- Co? Nie, to tylko Rydel. Wiesz starsza siostra o wszystko się czepia. - próbował zażartować. 
- Troszczy się o ciebie, tak samo jak ja, wiec proszę, idź już spać - powiedziała miłym głosem.
Nastąpiła chwila ciszy, po czym chłopa rzucił tylko 'Dobranoc' i rozłączył się. 

- Ja już mu się poczepiam! Pożałuje tego! - od razu skomentowała Rydel. 
- Teraz zobaczymy czy ta rozmowa coś go ruszyła czy nie... - powiedziała młodsza nie zważając na wcześniejszą wypowiedz przyjaciółki. 
Po 5 minutach
- Sądzę, że jeśli do tego czasu nie wyszedł to już tego dzisiaj nie zrobi... - rzekł Ell. 
- Cicho. Poczekajmy jeszcze chwilę. 
Po 10 minutach 
- Abiś.. to już chyba nie ma sensu... - chłopak popatrzył na blondynkę. 
- Eh, chyba masz rację. - westchnęła, a po jej policzku spłynęła łza. 
- Nie płacz. Masz mnie i Rydel! - przytulił ją i uśmiechnął się.  
Grupa wyszła z ukrycia, jednak kiedy usłyszała głośną rozmowę automatycznie wrócili w miejsce kryjówki i popatrzyli w stronę posiadłość Marano. 
Ross wybiegł z domu z rozpiętą koszulą i kurtką trzymaną w ręku. 
- Co ty robisz?! - krzyknęła za nim szatynka. 
- Ja ... Ja nie mogę Lau! - mówił idąc tyłem. - Ale... - stanęła w drzwiach. - Cześć. - powiedział i skręcił na chodnik, zapinając koszulę. Rydel, Ratliff i Abi przycisnęli się do żywopłotu i czekali aż, Ross odejdzie na bezpieczną odległość.




Hej,
Dłuuuuugo nie było rozdziału, przepraszam!
Mając 8 godzin matm i 5 fizyk rzadko jestem w stanie obudzić swoją wenę :/
Następny rozdział będzie pięćdziesiątym rozdziałem! I ze względu na to, że zbliżają się święta a wraz z nimi trochę wolnego czasu, nie będziecie musieli czekać na dalszy ciąg tak długo jak na ten rozdział :D (y)
Tsaa wiem, słabe pocieszenie xd
Mimo wszystko do następnego ;)

Piosenka tytułowa:
- "How deep is your love" - Calvin Harris & Disciples


<3

niedziela, 13 września 2015

48. " If I see you with someone else..."

Byłam w szoku. Stałam w bezruchu jeszcze przez 5 minut. Dopiero teraz doszłam do wniosku, że mamy problem, bardzo poważny problem. Kocham Rossa, ale gdy jestem przy Ellu niestety czuję coś więcej niż przyjaźń.
Położyłam się na kanapie, tak jak wcześniej zamierzałam i zasnęłam. Obudziła mnie Hope z pytaniem gdzie byłam, odpowiedziałam, że na spacerze. Nie dopytywała z kim, gdzie, jak, więc nic więcej nie mówiłam. Wiedziałam, że to poniekąd ukrywanie prawdy i Hope mogłam wszystko powiedzieć, jednak odłożyłam to na później.


~dom Rebely~
- No proszę, proszę, a któż to się zjawił w naszym domu? - rzekła Abi.
- Ech, szukałam dzisiaj pracy i jakoś tak wyszło, ale dwudziesta to chyba nie jest aż tak bardzo późno... - wytłumaczyła jej Ally.
- Ahaaa... i od rana do nocy szukałaś cały czas pracy... - młodsza stwierdziła ironicznie.
- No może nie robiłam... robiliśmy tylko tego... - poprawiła się.
- Nie robiliśmy? To z kim byłaś? - pytała zdziwiona kuzynka.
- Kiedy wróciłam do domu, po załatwieniu wszystkich formalności w waszej szkole, to Riker zapukał do drzwi i zaoferował mi swoją pomoc w szukaniu pracy. Zgodziłam się, bo mało wiem o tym mieście i jeszcze bym się wam zgubiła. Dałam mu adresy gdzie chciałam pojechać i mnie woził. Później jeszcze poszliśmy na kawę, odwiózł mnie i proszę, jestem. - opowiedziała starsza.
- No no... Riker? Uważaj... - powiedziała z ironią.
- O co ci chodzi?
- No wiesz, tak sam z siebie tu przyjechał. Zaproponował, że będzie cały dzień woził jakąś dziewczynę, czyli ciebie, podczas tego okropnego upału, a później poszliście na kawę...Ty naprawdę jeszcze nic nie rozumiesz?! - dodała widząc zmieszanie Ally.
- Chyba nie sądzisz, że on do mnie... coś tego...
- Oj tak.... dokładnie tak sądzę. - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i uśmiechnęła się znacząco.
- No coś ty... hahahahaha, że niby ja i on?! Hahahaha, on jest dla mnie obcym człowiekiem. Co prawda nie spodziewałam się tego, że może być taki miły i szarmancki, ale tylko tyle. Ja zresztą też jestem dla niego obca. Mało o sobie wiemy... - przerwała jej Abi.
- A mimo wszystko to mu wystarczyło do zakochania się. Aww czy to nie jest słodkie? - powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Dobra, ta rozmowa do niczego nie prowadzi. Myśl sobie co chcesz, a ja i tak wiem swoje. Jestem padnięta, muszę iść spać, dobranoc. - rzekła starsza i poszła do swojego pokoju.

poniedziałek 
Za chwilę miała się rozpocząć ostatnia wspólna lekcja Rossa i Abi. 
- Ross... - podeszła do niego - może wyjdziemy gdzieś dzisiaj po lekcjach?
- Umm - jego mina wydala się niepewna. 
- Chcialabym zobaczyc centrum LA.  
- Eh,ntylko widzisz... Dzisiaj mamy próbę zespołu.  
- A, nie, no to okey.  
- Może jutro? - spytał z łagodną miną. 
- Okey - ucieszyła się i zadzwonił dzwonek na lekcję.  

Godzina 19        ~dom Lynchów~  
Po posiadłości rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Rocky zbiegł po schodach i otworzył drzwi, wcześniej upewniając się kto za nimi stoi. 
- Hej Abi! - powiedział zaskoczony. 
- Cześć, słyszałam od Rossa że macie próbę, więc przyszłam zobaczyć jak gracie. - cały czas na buzi miała uroczy uśmiech. W między czasie z głębi domu podszedł do nich Riker. 
- O hej Abi... 
- Hah to chyba źle usłyszałaś, bo nie mam próby, ale widzę, że przyniosłaś donouty, więc zapraszam - dokończył młodszy. 
- Ale... - lekko zmarszczyła brwi. 
- Cooooo ty Rocky wygadujesz. - Riker wtrącił się ze sztucznym uśmiechem. - przecież mieliśmy mieć probe ale Rydel nie mogła na niej być. 
- Umm, nieee? - powiedział jedząc już jednego pączka. 
- Tak! 
- Ej,ej, ej chwila chłopaki! Coś kręcicie, a przede wszystkim ty Riker! 
- Whaaaaat? Ja? Nie.... Zdaje ci się. 
Dziewczyna weszła do domu, odbierając pudełko donoutów. 
- A teraz mówcie prawdę, bo ucieknę...  z tymi pączkami! - starała się być poważna, ale po wypowiedzeniu ostatniej kwestii lekko się uśmiechnęła. 
Riker próbował powiedzieć coś, żeby nie zranić i nie zdradzić żadnej ze stron, jednak nie szło mu to najlepiej. 
- Oj bracie to i tak nie ma sensu. Po co ją okłamywać? - odezwał się w końcu Rocky. Starszy tylko nie poradnie przytaknął. 
- Abi, Ross wyszedł z Laurą na miasto. 
- a ja głupia uwierzyłam tej małpie. - wyszeptała to mając na twarzy uśmiech jednak jej oczy się zaszkliły. Wcisnęła szatynowi pudełko oponek i spytała: - Wiesz gdzie konkretnie poszli w to 'miasto'
- Nie 
- A ty?   
Blondyn bezradny spuścił głowę i wyszeptał nazwęjednego z klubów w LA. 
- Dzięki za pomoc i cześć. A, tak przy okazji  to mam nadzieję że przynajmniej tobie Riker i Ally się uda. - rzuciła im ostatni uśmiech i wybiegła z domu. 
Biegła tak długo, aż nie złapała jej kolka. Podeszła do jednego z drzew i oparła się o nie. Miała ogromny mętlik w głowie. Nie wiedziała co myśleć, ani co ma zrobić. Przecież nawet nie miała pojęcia gdzie może się znajdować klub podany przez Lyncha.  Wyciągnęła komórkę, wybrała kontakt i zadzwoniła. 
- Abi? 
- Zdziwiony? 
- Nie...wiem. A powinienem być? 
- Dobra, nie mam czasu się w to bawić. Mam poważną sprawę. 
- Co się stało? - Ross mnie zdradza. 
- Ty chyba też to robisz. - głos zaśmiał się nieznacznie. 
- Ugh, chodzi o to... - opowiedziała wszystko co sie dowiedziala od braci Rossa. 
- Naprawdę sądzisz, że JA jestem odpowiednią osobą do tej roboty? 
- Troche mi głupio, ale tak.  
- Dobra pojedziemy  
- Nie, pójdziemy. Nie możemy być zauważalni. 
- Okey pójdę tam z tobą, gdzie jesteś?  
- Będę czekała pod swoim domem. 
- Okey - odpowiedział głos i zakończył rozmowę. 
Abi powoli ruszyła w stronę domu.  Po minucie spaceru usłyszała za sobą bieg i trochę się zlękła, ponieważ zapadał już zmrok. Nagle ktoś lekko pociągnoł ją za ramię. Przeszedł ją strasznie zimny dreszcz. Odwróciła się i zobaczyła dziewczynę w czarnych spodniach i skórzanej kurtce, która zdyszana oparła się o nią. 
- Rydel? Co ty tu robisz?! - nie kryła zaskoczenia. 
- Słyszałam końcówkę twojej rozmowy z Rockym i Rikerem, i musiałam za tobą pobiec. - odetchnęła głębiej i powiedziała już normalnym głosem. - Tak mi przykro Abi. 
- Nic nie mów. Jeśli ich związek to prawda... to 
- Wszystko stanie się prostrze, czyż nie? - uśmiechnęła się pytająco. 
- Nie rozumiem. - poparzyła ze zdziwieniem na przyjaciółkę. 
- Ty i Rat w końcu nie będziecie musieli się ukrywać i przytulać po kątach. 
- C-c-co? - udawała, zagubioną. 
- Oj Abiś, już o tym rozmawiałyśmy. Tyle, że wtedy byłam po stronie mojego brata, a teraz jestem po twojej. Strasznie mi wstyd za niego. - spuściła głowę. - Jak on może kręcić z Laurą.
- No wiesz, ja kręcę z Ellingtonem.
- Oj no tak, ale ty przynajmniej nie czujesz się z tym dobrze, masz pełno obaw i chcesz w końcu to zakończyć, a u niego mam takie wrażenie, że traktuje to jak normalną sytuację. - mówiła smutna. 
- Chyba powinnaś wracać. 
- Chyba sobie żartujesz! Idziesz do domu, więc pójdę z tobą. Zaparzymy herbatki, obejrzymy jakiś fajny film i zrobi nam się lepiej. 
- Brzmi zachęcająco, ale ja już mam inne plany. 
- To znaczy? - była zdziwiona.
- Eh tak właściwie to możesz iść z nami...
- Z nami? - Rydel spytała ponownie. 
- Tak, a teraz chodź idziemy pod mój dom. - pociągnęła starszą za ramię. - Tam pewnie czeka już na nas Ellington i będziemy śledzić Rossa. 
Delly przytaknęła i poszły do wyznaczonego celu.
Tak jak przypuszczała najmłodsza, chłopak już na nią czekał. 
Przywitał się z Rydel z lekkim zaskoczeniem, przytulił Abi i pocałował ją w głowę. Potem pokazał stronę, w krórą mieli zmierzać.


godzina 23:30
Cała trójka podeszła pod drzwi klubu i weszli do środka. Na wejściu stało dwóch ochroniarzy, którzy wpuścili ich nie zważając na wiek. 
Przez szklane drzwii było słychać dudniącą muzykę i widać migoczące światła.   



Hej,
W końcu pojawił się nowy rozdział :)
Powiem tylko tyle, że będzie się działo...
Niestety muszę także powiedzieć, że zbliżamy się ku końcowi tego opowiadania, ale wszystko w swoim czasie.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał i proszę was o opinie ^^

I piszcie czy idziecie na koncert, bo to już za 17 dni. Nie mogę się doczekać :D

Piosenka tytułowa:
- "Blind" - Hurts




<3




środa, 6 maja 2015

47. "I really like you./ And I want you, do you want me, do you want me, too?

"Niedługo odpoczywałam, bo kilka minut później usłyszałam dzwonek do drzwi."



- Kogo tam niesie? Przecież Hope kończy lekcje dopiero za 15 minut. - Abi powiedziała sama do siebie.
Zwlokłam się z łóżka, poprawiłam włosy i otworzyłam drzwi.
- Ratliff?! - zdziwiłam się. - Znasz mój adres?
- Może jakieś przywitanie " Hej, jak miło cię widzieć."? - rzekł śmiejąc się.
- No tak, sorry. Hej, jak miło cię widzieć. - przedrzeźniłam go.
- Tak lepiej,...więc adres podał mi Riker, chyba nie masz nic przeciwko, prawda? - powiedział to niepewnie, aww słodko.
- Nie, no co ty. A po co tu przyszedłeś?
- Pomyślałem, że po kilku godzinnym siedzeniu w szkole, miałabyś chęć się przewietrzyć. - uśmiechnął się.
- Właściwie jestem trochę zmęczona, ale w sumie jest ładna pogoda, wiec okey.
- No dobra, to chodź.
- Ale co tak właściwie masz na myśli? - spytałam wkładając trampki.
- Hmm... jest kilka opcji. Pierwsza to pójście na plażę, ale słyszałem, że wczoraj...
- Tak, może lepiej tam nie idźmy. - przerwałam mu.
- Okey. Druga opcja to przejażdżka na rowerach, trzecia to po prostu spacer, a czwarta to propozycja zaprowadzenia ciebie w kilka ciekawych miejsc tego miasta. Którą wybierasz? - spytał z tajemniczym uśmiechem na buzi i uniósł dwukrotnie brwi.
- Czwarta propozycja brzmi bardzo kusząco, ale na dzisiaj wystarczy mi sił tylko na rowery. - odrzekłam ze skwaszonym uśmiechem.
- No dobrze, to chodź, musimy pójść wypożyczyć rowery, bo pewnie nie masz swojego.
- Mam, - widziałam to zaskoczenie na jego twarzy - ale został w Polsce.
- Widzę, że humorek dopisuje. - powiedział, a ja zaczęłam się głośno śmiać. - Abi... wszystko w porządku?  Może mam wezwać lekarza? - mówił z poważną twarzą.
- No coś ty, ja tylko dostałam napadu głupawki. Fiuuuu. Przepraszam. - myślałam, ze mówił poważnie, a on po mojej wypowiedzi sam wybuchł śmiechem.
- To chodźmy po te rowery, bo do wieczora stąd nie wyjdziemy. - pośpieszył mnie.
Zamknęłam drzwi i poszłam za nim.
Wypożyczalnia była stosunkowo nie daleko. Ellington zapłacił za 4 godziny jazdy, dwóch rowerów i ruszyliśmy.
- Więc prowadź, przewodniku - zażartowałam.
- Okey, wolisz jechać za mną czy obok?
- A to ma jakieś znaczenie? - zdziwiłam się.
- Tak, inaczej: z grzeczności zgodziłaś się na to wyjście i chcesz po prostu jechać na rowerze lub chcesz pojechać ze MNĄ na tę wycieczkę rowerową... - mówił poważnie.
Ustawiłam swój rower obok niego i spytałam z przekąsem:
- Ellingtonie Lee Ratliff czy to ma być randka? - on tylko się uśmiechnął i ruszył rowerem.
- No szybciej, bo ci ucieknę i zgubisz się w tej miejskiej dżungli! - krzyknął do mnie, a ja go dogoniłam.
Najpierw pojechaliśmy do parku. Podczas drogi nie podjęliśmy żadnego interesującego tematu rozmowy. Jedynie Ell rzucił kilka śmiesznych zdań na temat ludzi, których mijaliśmy.
Kiedy jeździliśmy po ścieżkach w parku, korciło mnie jedno pytanie: "Co z jego dziewczyną, Kelly?", lecz nie odważyłam się go zadać. Wiem, że to nieodpowiednie zachowanie, ale postanowiłam o niej na chwilę zapomnieć i ukryłam nurtujące pytanie, gdzieś głęboko.
Gdy przejechaliśmy spory kawałek drogi, zatrzymaliśmy się i usiedliśmy na ławce. Dziesięć metrów dalej stała budka z watą cukrową, do której niestety mam słabość.
- Idę po watę, tobie też kupić? - rzuciłam.
- O nie, ja cię zaprosiłem na spacer, więc ja także zapłacę za twoją watę, a przy okazji sobie też kupię. - wyszczerzył białe zęby i poszedł, a ja zostałam pilnując rowerów.
Wata była tęczowa i pyszna jak zawsze. Oczywiście nie obyło się bez kolorowej buzi i pozlepianych palców, ale to już mogę uznać za tradycję jeśli chodzi o jedzenie waty. Ell kupił butelkę wody i jakoś zmyliśmy z siebie cukier, a potem ruszyliśmy dalej. Poprosiłam chłopaka, abyśmy pojeździli w okolicach mojego domu, żebym miała lepszą orientację na tym terenie. Później oddaliśmy rowery do wypożyczalni, a Ratliff uparł się, żeby mnie odprowadzić.

*dom Rebely*

- Dziękuję ci, za zaskakujące zaproszenie i super przejażdżkę, - uśmiechałam się, ale powróciło do mnie pytanie o Kelly, a moja mina zmieniła się w niepewną. - ale wiesz, że musimy z tym skończyć...
- Wiem, ale nie kończmy tego tak szybko. Poczekajmy jeszcze trochę. Daj mi więcej czasu do łudzenia się, że wybierzesz mnie.
>> No dajesz, Abi! Zakończ to teraz, nie odkładaj tego. Powiedz mu to co chciałaś mu powiedzieć, wtedy na lotnisku, że Ty wybierasz Rossa, a On ma Kelly. (podświadomość)<<
-  Okey, poczekajmy z tym jeszcze chwilę.
>>( Facepalm) Załamię się kiedyś z tobą.<<
- To cześć. Jest już 19, więc Ally pewnie będzie mnie pytać gdzie byłam i takie tam, ech.. to do zobaczenia. - pomachałam mu i weszłam do domu.
- Już jestem!!! - wydarłam się na cały dom.
- okey - usłyszałam głos Hope z jej pokoju.
Przeszłam się po parterze, ale nie było tam Ally. Hm .. widocznie nie będzie tak jak powiedziałam Ellingtonowi.
Wysłałam mu sms'a:
" Uff, Ally jeszcze nie ma w domu, a Hope tak jakby mało się przejęła moim powrotem."
Sama nie wiem, po co mu to napisałam, tak po prosto, dla jego informacji : P.
Byłam padnięta. Poszłam do kuchni i wypiłam sok. Postanowiłam pójść do salonu i wygodnie położyć się tam na kanapie, tak jak to zrobiłam zanim Ratliff zaproponował mi wyjście.

~Abi i Ellingotn~

Dziewczyna szła do wcześniej wspomnianego pokoju, gdy do domu nagle wbiegł Ratliff.
Z biegu, płynnie chwycił moje dłonie, uniósł na wysokość głowy
 i przyparł całe moje ciało do ściany.
Nie wytrzymałem, szczególnie po tym sms'ie od niej.
Pragnąłem jej, poczuć jej usta na swoich.
Zrobiłem to może za gwałtownie i za szybko...
Byłam w ogromnym szoku.
Popatrzył mi prosto w oczy i namiętnie pocałował.
Jej usta...
Delikatne wargi...
zapach...
To było super uczucie, dawno się tak nie czułam.
Właściwie nie wiem jak to 'tak' wygląda,
ale było genialnym uczuciem.
Kiedy dotarło do mnie co się stało,
odwzajemniłam gest.
Poczułem jej odwzajemnienie.
Ucieszyłem się, lecz wiedziałem, że muszę to przerwać.
To nie jest fair wobec mojego przyjaciela,
ale w sumie, od dawna nie jestem z Abi, fair wobec niego.
On tak super całuje
>> Abi! Przestań!!! Halo?! ROSS!!!<<
W tym momencie najmniej czego chciałam,
to słuchanie mojej podświadomości.
Bezczelnie zrzuciłam ją z ramienia i
przestała mi paplać do ucha.
Koniec.
W sekundę puściłem ją, odsunąłem usta
i bez patrzenia jej w oczy wybiegłem z budynku.
Nie wiem co to było.
Biegłem w stronę domu, nie chciałem, żeby za mną poszła.
Po prostu stchórzyłem.
Zostawiłem ją z tym samą,
a sam uciekłem.






Hej,
Ja wiem, że niektórzy tu z obecnych pragną mnie teraz zabić za nie dodawanie rozdziału przez miesiąc... Tak, mam tego świadomość i trochę się boję...
...ale lepiej późno niż wcale, prawda? :) :P
Oczywiście znowu zawinił brak czasu spowodowany nauką i lenistwem -,-
No, ale mam nadzieję, że rozdział się wam podobał. 
W tym rozdziale jest tylko wątek Abi i Ellingtona, ale mam nadzieję, ze to także mi wybaczycie :/


Piosenka tytułowa:
"I really like you" - Carly Rea Jepsen


To do następnego ;)
+ proszę o komentarze :)

środa, 1 kwietnia 2015

Usuwam bloga...

Niestety, ale tak się niedługo stanie...
Usuwam bloga, ze względu na brak weny,
brak pomysłów na dalszy ciąg,
brak czasu na pisanie.
To jest ostatni nowy rozdział:

46. Zwykły dzień.


*w drodze do szkoły*

- Nie bierzesz instrumentu? - zdziwiła się Abi.
- Nie, dzisiaj pewnie będą lekcje organizacyjne, więc książki też nam się raczej nie przydadzą... - odpowiedziała Hope.
 Po chwili ciszy:
- Ej, czego uczy nasza wychowawczyni? - spytała nagle blondynka.
- yyy... nie wiem, chyba nam nie powiedziała. Dzisiaj się jakoś dowiemy.
Dziewczyny spacerkiem doszły do szkoły o 7:45. Zbliżały się do wejścia, gdy usłyszały z tyłu jak ktoś je woła. Odwróciły się.
- O Laura! - ucieszyła się Hope.
- Yeay Laura... - Abi z sarkazmem się ucieszyła. 
- Nie lubisz jej?
- Nie no, lubię, ale wczorajsza sytuacja trochę mi zamieszała w głowie i nie wiem co o niej sądzić...
- No co ty, ona jest super! A co do wczoraj, to masz trochę zbyt bujną wyobraźnię, nie sądzisz? - popatrzyła się znacząco na przyjaciółkę.
- Heeej! - Lau podeszła do nich.
- Abi, przepraszam cię za wczoraj. Ross powiedział mi o co chodzi i przepraszam... Nie wiedziałam, że mogło to tak wyglądać. My jesteśmy tylko przyjaciółmi, bardzo dobrymi przyjaciółmi, więc czasami nasze zachowanie... może przypominać parę, ale uwierz mi, to tylko przyjaźń! I na pewno nie próbowałabym odbić ci chłopaka, szczególnie wiedząc o tym ile dla niego znaczysz... - uśmiechnęła się delikatnie po swojej wypowiedzi.
- Eee, dzięki za to małe wytłumaczenie, ale nie trzeba było. Zrozumiałam to już wczoraj.
- W takim razie, zgoda?
- Zgoda. - uśmiechnęły się i przytuliły.
>> Ja i tak będę miała Laurę na oku...<<
- Cieszę się razem z wami, ale za chwilę zaczyna się lekcja, więc może wejdźmy już do szkoły... - popędziła je Hope.
Dziewczyny weszły do szkoły.
- Dobra pierwszą mamy fizykę... pamiętacie gdzie jest od niej sala? - spytała Hope
- Ja wiem - wyrwała się Laura.
Przyjaciółki ruszyły w ślad za nią, ale wtedy usłyszały znany im głos.
- Ej, czekajcie!!! - to był Ross. Był on 'troszeczkę' zziajany. Laura od razu zaczęła się z niego śmiać.
- Co się stało?! - spytała Abi z zaskoczeniem. - Wglądasz jakbyś przebiegł 10 kilometrowy maraton.
 - Heh... i tak też się czuję. - mówił wyrównując swój oddech.
- Zaspałeś? - Laura spytała z retoryką w głosie.
- Jak ty mnie dobrze znasz. - przybił jej piątkę. Abi zauważając to szybko zmieniła temat.
- Za minutę jest lekcja, pospieszmy się. Laura, prowadź.
Dziewczyna przeszła na przód grupy i szła w stronę sali. Cały czas się uśmiechała w stronę blondyna.
- Abi, siedzimy razem? - rzuciła Hope.
- yyy... - zawahała się i zerknęła na Rossa, który właśnie gadał z Laurą. - właściwie to...
- Jak siedzicie razem to... usiądziesz ze mną? - zaproponowała przyjacielowi..
- No spoko
Grupa zdążyła w samą porę na lekcję. Przyjaciółki usiadły w trzeciej ławce przy oknie, a pozostała dwójka za nimi.
Fizyka minęła im tak jak przypuszczały dziewczyny. Przedstawienie się nauczyciela, opowiedzenie o programie nauczania i kwestii ocen.
Przez większość lekcji Abi miała skwaszoną minę, bo słyszała za sobą chichotanie.
Następny był angielski. Tym razem Abi od razu powiedziała, że na tej lekcji siedzi z blondynem. Na początku dziewczyny dowiedziały się, że ich wychowawczyni uczy tego przedmiotu. Cała klasa szybko ją polubiła, może dlatego że była całkiem bliska ich wieku (dwa lata po studiach).
Później była matematyka. Nauczycielka od razu wydała się sroga i uczniowie trochę się jej przestraszyli. Na tej lekcji młodzież tak samo usiadła jak na poprzedniej.
Po czwartej godzinie lekcyjnej nastąpił czas przerwy na lunch. Akurat przez pierwszy tydzień szkoły, nie był on jeszcze wydawany, więc część osób wyszła na patio w celu zaczerpnięcia świeżego powietrza, a pozostali zostali w środku.
Przyjaciele wyszli na dwór, tak samo jak większość ich klasy. Uczniowie zaczęli gadać o sobotniej imprezie.
- Idziecie na to spotkanie? - Abi spytała znajomych, pół głosem.
- Oczywiście, przecież musimy się lepiej poznać z tymi osobami. - odezwała się Lau.
- Ja też chciałabym pójść. Ty nie? - Hope odwróciła pytanie.
- Sama nie wiem.
- Spokojnie nie będę ci podrywać chłopaka. - szturchnęła ją, śmiejąca się szatynka.
Ona tylko uśmiechnęła się z przekąsem i odwróciła się w stronę blondyna, który nagle zniknął.
 - Gdzie on jest?
- Ech, tam - najstarsza wskazała w stronę odległej ławeczki. - Musisz się do tego przyzwyczaić, jego... nasze fanki są wszędzie. Pewnie większość ludzi z tego liceum nas rozpoznaje, a długa przerwa to świetna okazja do spotkania się z nami.
- Przepraszam, dasz mi autograf? - spytała nieśmiało jedna z dziewczyn z ich klasy.
- Jasne. - po chwili wróciła do rozmowy. - Widzisz? Tak to już jest, nie zmienisz tego.
>> Co miało niby znaczyć to ostatnie zdanie " Tak to już jest, nie zmienisz tego." Czy to była jakaś insynuacja/ śmianie się ze mnie?! Phi..<<
- Przecież wiem o tym. - odrzuciła, niezbyt miło.
W następnej kolejności był język francuski. Nauczyciel okazał się dobrym znajomym wychowawczyni klasy i także był stosunkowo młody. Na lekcji było dosyć śmiesznie. Oczywiście oprócz zabawnych tekstów, profesor musiał powiedzieć o formalnościach i z góry ostrzegł uczniów o trudności języka francuskiego.
Po dzwonku nadszedł czas na podzielenie klasy, na część muzyczną i artystyczną.
Ross, Hope i Laura poszli do sali od historii muzyki, a Abi do sali od historii sztuki.

~Abi~
Jak zawsze nieśmiało podeszłam pod salę i szczerze mówiąc z niecierpliwością wyczekiwałam dzwonka na lekcję. Dziwnie się czułam. Taka samiutka, bez nikogo znajomego.
- Hej, jestem Lily - podeszła do mnie niewielka dziewczyna.
- Hej, Abi. Ty też jesteś w części artystycznej? - głupie pytanie, przecież to oczywiste, gdyby w niej nie była, to nie byłoby jej tutaj...egh.
- Tak, dlatego tu jestem - uśmiechnęła się uroczo. - Skąd jesteś?
- Z Polski
- HA! - krzyknęła triumfalnie i odwróciła się w stronę innej dziewczyny - Widzisz Alice?! Mówiłam ci!
- Ygh... przegrałam. - podeszła do nas wcześniej wspomniana nastolatka.
- Stawiasz mi Bubble Tea! - powiedziała radośnie Lily, w jej stronę.
- Tak w ogóle to cześć, jestem Alice, ale to już wiesz, więc nie wiem po co ponownie się przedstawiam.
- Hej, Abi. Tak z ciekawości... o co chodzi z tą przegraną?
- Ech, wczoraj zobaczyłyśmy ciebie i chyba twoją przyjaciółkę w klasie, no wiesz wtedy gdy zebraliśmy się całą klasą i wybacz, ale widać, że nie jesteście stąd. - zaczęła Alice.
- I zaczęłyśmy myśleć skąd możecie być... Każda obstawiła jedną wersję regionu, ja powiedziałam Europa środkowa/ kraje słowiańskie, a ona Skandynawię.
- Haha, no spoko.
Jak opowiem o tym Hope to będzie miała ubaw do końca dnia.
Po kilku minutowej rozmowie zadzwonił dzwonek i połowa klasy weszła do sali. Dziewczyny usiadły w drugiej ławce od ściany (drzwi), a ja zaraz za nimi.
Na pierwszej lekcji nauczycielka omówiła program nauczania i system oceniania, a na drugiej zaczęła mówić o tym co będziemy dodatkowo robić. Mam tutaj na myśli chodzenie do galerii sztuki; na przeróżne wystawy, a także na Akademię Sztuk Pięknych. Nauczycielka skończyła o wszystkim opowiadać w trakcie drugiej lekcji, dlatego pozwoliła nam wyjść wcześniej.
Byłam zmęczona i nie chciało mi się czekać na Rossa i Hope. Po wyjściu ze szkoły udałam się do domu.
Otworzyłam kluczami drzwi. W domu nie zastałam Ally. Pomyślałam, że poszła szukać pracy. Odłożyłam torbę do pokoju, poszłam do kuchni wyjęłam z lodówki zimne mleko i nalałam je do szklanki. Sięgnęłam do górnej szafki, wyciągnęłam kakao i wsypałam łyżeczkę. Całość wymieszałam i zaczęłam pić. Ach, po prostu cudo dla mojego ciała, szczególnie w tak upalny dzień.
Z kuchni przeszłam do salonu i uwaliłam się na kanapie. Niedługo odpoczywałam, bo kilka minut później usłyszałam dzwonek do drzwi.




jako Laura
.



.



.




.




.




.




.

PRIMA APRILIS!!!

:D

Oczywiście to nie jest ostatni rozdział i wszystko co napisałam na samym początku nie jest prawdą ;)



Hej, 
Wydaje mi się, że rozdział jest dość długi... co mnie (i chyba was) cieszy ^^.
+ mam nadzieję, ze się podobał :)
wyniki ankiety:


Proszę o komentarze!!!

Nie będę się rozpisywać, tylko kilka info:
- wyniki poprzedniej ankiety:



- Kids Choice Awards było w tę sobotę. 


Zwycięzcy w kategoriach:

Najlepsza aktorka

Najlepszy aktor


Ulubiony serial

 Ze wszystkiego niesamowicie się cieszę ;D

+R5 <3

- Oprócz tego, dzień później odbył się I Heart Radio Music Awards, gdzie było R5 i wiele bardzo znanych gwiazd. :)




- dodatkowo W 3 odcinku DWTS (30.03.15) Riker i Allison zostali ocenieni przez jury na 34 punkty, co dało im PIERWSZE MIEJSCE  w tabeli ^^.




- Laura podpisała kontrakt z wytwórnią - Big Machine Records, w której między innymi jest Taylor Swift :3, płyta Lau ma mieć swoją premierę w wakacje :D




- Wczoraj wyszło 5 piosenek (na płycie) z 3 sezonu Austin& Ally




Do następnego 
<3