Abi pobiegła do swojego pokoju na trzęsących się nogach,
zamknęła drzwi i usiadłszy na łóżku, wtuliła głowę w kolana. Czuła się bezradna
i otoczona, nie chciała teraz rozmawiać z pukającą do drzwi mamą.
- Abi otwórz te cholerne drzwi, nie wiem po co Jack zrobił w
nich zamek. Nie uważasz, że powinnyśmy o czymś porozmawiać?
- Nie mamy o czym! To nie ja byłam na tym zdjęciu, więc nie
wiem o co ci chodzi.
- W takim razie dlaczego uciekłaś? Ostatnio w ogóle
zachowujesz się dziwnie i całymi dniami nie ma cię w domu. Mogłabyś mi to
wytłumaczyć?
Mama miała rację. Gdyby blondynka została na dole i wszystko
jej spokojnie wytłumaczyła, Kate nie miała by podstawy sądzić, że jej córka
kłamię. Teraz jednak było już za późno. Abi podeszła do drzwi i przekręciła
klucz w zamku.
- No dobrze, możesz wejść.
Kobieta zdziwiona ustępstwem dziewczyny, usiadła na
wskazanym jej miejscu, gotowa wysłuchać wyjaśnień.
- Słuchaj, mamo, mam już piętnaście lat i chyba rozumiesz,
że nie będę mówiła ci o wszystkim. Powiem ci tylko, że niedawno poznałam
fajnego chłopaka i pewnie dlatego zachowywałam się dosyć dziwnie, a jeśli
chodzi o to zdjęcie to myślę, że to po
prostu ktoś podobny do mnie, więc nie ma co z tego robić wielkiej afery.
- Na pewno mówisz mi całą prawdę? – nastolatka niechętnie
przytaknęła. –No dobrze słońce, ale pamiętaj, że zawsze możesz mi wszystko
powiedzieć.
- Tak, wiem mamo.
W tym samym czasie
Oliwia założyła gitarę na plecy i ruszyła w stronę domu
rozmyślając o wydarzeniach sprzed paru dni. Już od pewnego czasu Abi nie
kontaktowała się z nią i zbywała różnymi wymówkami. Nawet w szkole unikała jej
wzroku i znikała gdzieś po lekcjach. Liv nie mogła już tego wytrzymać. Chcąc
wyjaśnić całą tą sytuację ruszyła w kierunku jej domu. Do środka wpuściła ją mama
blondynki. Kiedy Oliwia dowiedziała się, że nastolatki nie ma, udała, że zostawiła
coś u niej w pokoju i wbiegła schodami na górę. Zielonooka rozejrzała się po
pomieszczeniu i sięgnęła po notatnik przyjaciółki zostawiony na biurku. W
środku znalazła kilka notatek z lekcji i … nazwę hotelu z numerem pokoju. Wszystko
wyglądało dość dziwnie, więc zaciekawiona szatynka postanowiła przejść się i
zobaczyć kto tam się zatrzymał. Szybko złapała autobus i podjechała pod
luksusowy budynek. Ukradkiem weszła do środka i zapukała do drzwi, których
numer znalazła w notatniku blondynki. Otworzył je przystojny szatyn z zespołu R5.
Oliwię zatkało.
- He ee e ej, ja chcia chiałam już nii iic, popo pomyłka.
Chciała się obrócić i odejść, jednak Rocky złapał ją za
nadgarstek, zamknął drzwi i przyparł ją do ściany. Dziewczynie zakręciło się w głowię,
kiedy jedną rękę oparł nad jej ramieniem i przybliżył się do niej. Chłopak uśmiechnął
się mimo woli widząc czarną miniówkę i krótką czerwoną bluzeczkę u nastolatki .
Jednak najbardziej ucieszył go widok gitary na jej plecach.
- Oliwia, tak? Jak mnie, to znaczy nas, R5, znalazłaś?
- Jaa ja ja – dziewczyna zbladła i osunęła się po ścianie.
Rocky złapał ją w ostatniej chwili, zaniósł do swojej sypialni i położył na
łóżku.
- Wszystko dobrze? Przynieść ci coś? – chłopak zaczął biegać
po apartamencie szukając czegoś co pomoże nastolatce dojść do siebie. W końcu
zmoczył zimną wodą mały ręcznik i przyłożył go czule do jej czoła. Następnie usiadł
koło niej i pozwoliłby głowa dziewczyny swobodnie opadła na jego ramię.
- Już ci lepiej? – odezwał się łagodnie.
- Yhmmm – zamruczała Oliwia i zamknęła oczy. Zupełnie nie
spodziewała się takiego zachowanie ze strony amerykańskiej gwiazdy. Kiedy tak
siedzieli, drzwi pokoju otworzyły się i do środka weszła zdyszana Rydel.
- Rocky, nie zgadniesz co kupiłam dzi… - nie dokończyła, bo
zobaczyła chłopaka siedzącego na łóżku z ciemną szatynka w dość skąpym ubraniu.
- O mój boże!!! - krzyknęła dziewczyna.
- Słuchaj, to nie tak jak myślisz! – zaczął Rocky.
- Nie!?! A jak !?! Ja tu na chwilę wychodzę do sklepu, a ty
tu już jakieś panienki sobie przyprowadzasz! I to jeszcze od razu idziecie do
sypialni, co?
- Delly, ona zasłabła i musiałem się nią zająć! – poderwał
się, zdenerwowany już chłopak.
- To może ja już pójdę? – powiedziała cicho Liv, jednak
Rocky objął ją w talii i pociągnął ku sobie. Zielonooka zesztywniała.
- Ty zawsze znajdziesz jakąś wymów…
- Rydel, przestań już! To jest Oliwia, jeśli się nie mylę,
bo nie zdążyła mi odpowiedzieć i jest przyjaciółką Abi. Spotkałaś ją po naszym
koncercie, pamiętasz?
- Och! – westchnęła Rydel – Faktycznie. Ja… - spuściła
głowę. - …przepraszam. Trochę mnie poniosło. To ja może pójdę zrobić coś na
kolację. Chłopaki niedługo będą. – uśmiechnęła się przepraszająco i jak najszybciej
ulotniła z sypialni Rockiego.
- Ech, nie wytrzymam z nią. Mam nadzieję, że nie poczułaś
się urażona, co? – powiedział Rocky, wciąż obejmując sztywną Oliwię.
- Nieee no co ty. W końcu to moja wina, nie będę ci już
więcej zawracała głowy. Pójdę już. – dodała ze spuszczoną głową.
- Nie idź jeszcze… – poprosił chłopak.
- Ale ja już naprawdę muszę iść. Rodzice będą się martwić.
- Ale jeszcze się spotkamy, prawda? – uśmiechną się do niej.
- Nie wiem. – szatynka odwróciła głowę. Nie mogła już na
niego patrzeć. Jej serce biło za szybko. On był dla niej zdecydowanie za miły.
- W takim razie powinnaś mi przynajmniej jakoś
podziękować za to co dla ciebie
zrobiłem.
- Dzięki. – szepnęła.
- No chyba sobie żartujesz, nie o takie podziękowanie mi
chodziło. – powiedział figlarnie.
- Nie wiem o co ci chodzi. – odpowiedziała obojętnie Oliwia.
Szatyn powoli nachylił się ku niej, wciąż obejmując ją jedną ręką.
- Pokażę ci jak wygląda prawdziwe podziękowanie. – Chłopak delikatnie ujął jej podbródek, unosząc go wyżej. Zamknął oczy i
zaczął się coraz bardziej przybliżać. Liv nie myśląc co robi, wyrwała się z
objęć Rockiego, złapała za gitarę i wybiegła z pokoju. Wpadła na Rydel i kiedy
udało jej się wreszcie przedostać do drzwi apartamentu, zobaczyła biegnącego za
nią nastolatka. Spanikowana wypadła na korytarz i uciekła z hotelu.
~ Lee
No no super napisałaś ten rozdział, lae nie dodałaś numerka rozdziału :P
OdpowiedzUsuńZaraz czytam następną część :D
Fajowy ^.^
OdpowiedzUsuń